Zamknij

Rafał Szombierski po fatalnej kraksie popija wody i jedzie dalej

15:32, 28.03.2020 Aktualizacja: 17:05, 07.09.2021
Skomentuj

Ludzie patrzą i chwytają się za głowy. Stadion milczy. To nie była zwykła kraksa. To była masakra. Dlatego kibice spodziewają się najgorszego. Na torze, bez ruchu leżą Rafał Szombierski i Damian Baliński.

W Częstochowie był tego dnia upał i świeciło słońce. Piękna pogoda zachęcała do wyjścia z domu. Kibice zmierzali w kierunku żużlowego stadionu, gdzie miejscowy Włókniarz w ostatniej kolejce rundy zasadniczej podejmował leszczyńską Unię. Goście znajdowali się w lepszej sytuacji. Gospodarze musieli wygrać, żeby uniknąć startu w barażach. Atmosfera "wysokiego napięcia" udzieliła się również zawodnikom.

W trzecim biegu

Mecz "Lwów" z leszczyńską Unią w sierpniu 2012 roku otworzył karambol, który zmroził nie tylko kibiców na trybunach i przed telewizorami, ale również zawodników w parku maszyn. W trzecim wyścigu stanęli na starcie: Grigorij Łaguta, Troy Batchelor, Rafał Szombierski i Damian Baliński.

Cała czwórka słynie z waleczności, co zapowiadało dodatkowe emocje. "Bally" ruszył w pościg za prowadzącym Łagutą. Rafał Szombierski odpierał ataki Troya Batchelora. Popularny "Szumina" w pewnym momencie zwęszył okazję na drugą lokatę i zbliżył się do Balińskiego. Wychowanek ROW, jeżdżący w barwach Włókniarza, zaatakował na ostatnim wirażu. Leszczynianin nie dał za wygraną - zawodnicy szczepili się motocyklami i runęli na tor. Obaj leżą bez ruchu na torze. Stadion zamiera. Wszyscy spodziewają się najgorszego.

 

 

W parku maszyn pojawia się nagle żona Rafała Szombierskiego. Jest bardzo zdenerwowana, to zrozumiałe. Łzy i rozpacz, chce biec na miejsce wypadku. Ale służby porządkowe nie pozwalają. Działacze Włókniarza próbują ją uspokoić, ale sytuacja sprzed chwili wyglądała naprawdę makabrycznie. Na torze są już karetki pogotowia. Służby medyczne uwijają się jak w ukropie. Nerwowe oczekiwania - jakie będą konsekwencje i następstwa kolizji? Dla wszystkich w parku maszyn te minuty oczekiwania to koszmar.

Żużlowi gladiatorzy

Po kilkunastu minutach Rafał Szombierski wstaje. Burza braw rozlega się na trybunach. "Szumina" w parku maszyn popija wody i oznajmia, że startuje dalej. Jest obolały i umorusany, ale lekarz nie robi mu problemów. Bada zawodnika i zezwala mu kontynuować zawody. Pozbierał się również Baliński i zgłosił gotowość udziału w dalszej części meczu. Dla niektórych to był szok, gdyż kraksa wyglądała koszmarnie. Ale obaj poszkodowani, jakby nic się nie stało, otrzepują się z kurzu i dalej jazda. Kibice z podziwem patrzą na dwóch żużlowych gladiatorów.

Rafał Szombierski okazał się bohaterem w szeregach "Lwów". W 14 biegu ponownie walczył z Balińskim (i Piotrem Pawlickim) i przypieczętował sukces swojej drużyny, co pozwoliło jej uniknąć degradacji. "Szumina" tego dnia był wielki. Po zawodach podziękował kibicom i żonie. Pytany przez dziennikarzy na okoliczność wypadku i kontynuowania zawodów, odpowiada w swoim stylu: "Zrobiłem swoje, czułem się na siłach, więc jeździłem do końca meczu. Czy, to coś dziwnego?" - pytał retorycznie dziennikarza Rafał Szombierski.

Włókniarz pokonał Unię 50:39. Biało-zieloni dzięki temu znaleźli się na bezpiecznym ósmym miejscu w tabeli, natomiast porażka leszczyńskich Byków pozbawiła ich szansy awansu do play off. Biało-niebiescy skończyli ten sezon na 5 pozycji w tabeli.

fot. Mariusz Cwojda/Magazyn Żużel


Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%