Rozmowa z Józefem Kaflem - byłym zawodnikiem i trenerem Włókniarza Częstochowa
Jak ocenia pan postawę Włókniarza Częstochowa w tym sezonie?
(fot. Włókniarz Częstochowa)
Nie wiem co powiedzieć, ale na pewno miało to wyglądać zupełnie inaczej. Czwórka miała być pewna i walka o medale miała być. Kto nie spełnił oczekiwań? Chyba trochę Bartek Smektała, bo to pierwszy sezon na obczyźnie i trochę to jednak nie wypaliło. Ale i u niego widać było postępy w tej jeździe. Na pewno świetnie spisali się juniorzy. Cieszę się z tego, bo mój wychowanek Mateusz Świdnicki wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Woryna początek sezonu miał słaby, ale potem już elegancko. Lindgren? Trochę za mało jak na wicemistrza świata, chociaż nawet Madsen miał w tym sezonie wpadki. I to się złożyło na ten wynik, a właściwie jego brak.
Kogo zostawiłby pan we Włókniarzu na następny sezon?
Zostawiłbym wszystkich z tegorocznego składu! Tylko dobrałbym do nich jeszcze Maksa Drabika i to wystarczy. Częstochowianina, który będzie chciał coś udowodnić. I Włókniarz ma kapelę jak trzeba na następny rok.
Włókniarzowi zostaje ostatni mecz sezonu w Grudziądzu. W zasadzie istotny tylko dla GKM-u. Jaki będzie wynik?
Trzeba jechać sportowo i do końca. Nawet jak nie zmieni to już za bardzo ligowej tabeli. Po to, żeby pokazać się sponsorom i kibicom i podziękować im za ten sezon. Nie ma co kalkulować, tylko trzeba jechać, jakby to był mecz o medal.
Wiemy już, które cztery zespoły pojadą o medale. I jak się to zakończy w Ekstralidze?
Wrocław jest w tym roku piekielnie mocny. A kto w finale? Gorzów ma duże problemy kadrowe, bo kolejna kontuzja i teraz nie wiadomo, co z tym Vaculikiem. Może się okazać, że w finale Wrocław pojedzie z Lesznem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz