Fredrik Lindgren zaliczył starty w czterech trudnych turniejach Speedway Grand Prix i za każdym razem wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności. Cztery razy zakwalifikował się do finałowego biegu i trzy razy stanął na podium. Dzisiaj jest najpoważniejszym kandydatem do zdobycia tytułu mistrza świata.
Szwedowi wypada tylko pogratulować. Ale czy nie zastanawia dysproporcja wyników uzyskanych przez "Fredkę" w tym sezonie? My jesteśmy zaskoczeni. Szwed w SGP błyszczy i ogląda się jego jazdę z przyjemnością. Ręce same składają się do oklasków. Tymczasem, w lidze "Fredka" jeździ - mamy wrażenie - na pół gwizdka swoich możliwości.
Lindgrena (biały kask) próżno szukać w TOP-10 (fot. Magazyn Żużel)
Próżno szukać jego nazwiska w TOP10 najskuteczniejszych żużlowców PGE Ekstraligi. Szwed ledwo łapie się w drugiej dziesiątce - na 18 miejscu ze średnia biegową 1,89 pkt. Aż trudno uwierzyć, że to jest ten sam zawodnik, który w walce o medal IMŚ ogrywa wszystkich po drodze. I następnego dnia lub kilka dni później zbiera baty, ogląda plecy tych samych rywali, których ma w SGP.
Krzysztof Cegielski, żużlowy ekspert uważa, że przyczyną takiego stanu rzeczy są kwestie mentalne zawodnika. Z kolei, Jacek Gajewski nie ma wątpliwości, że cała para idzie w SGP. Turnieje o tytuł mistrza świata "drenują zawodnika" na tyle, że ciężko jest się pozbierać z dnia na dzień.
Lindgren w sobotę wygrał 4.rundę SGP w Gorzowie, natomiast następnego dnia w ligowym meczu w Lesznie był cieniem samego siebie, czyli zawodnika, który stanął na podium na Jancarzu. Mecze z Fogo Unią zupełnie mu się nie udały. Szwed w dwóch spotkaniach z Bykami wywalczył w sumie 5 punktów i 1 bonus.
Eltrox Włókniarz prawdopodobnie odpadnie z walki i play off, bo nawet w Częstochowie przestali liczyć na cud, że dzisiaj PGG ROW Rybnik może pokonać Betard Spartę Wrocław. Jeśli Lwy pożegnają się z ligą, to "Fredka" może bez dodatkowego stresu związanego z ligą, poświęcić się i skupić na Speedway Grand Prix.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz