Jason Doyle zajął 10. miejsce w turnieju Speedway Grand Prix w Togliatti. Poprzedni jego występ na tym torze (Speedway of Nations) był bardzo udany, ale tym razem cos poszło nie tak. - Miałem dobre dwa biegi, ale później wypadek pokrzyżował moje plany - tłumaczy Jason Doyle.
Australijczyk w dobrym stylu wygrał swoje dwa pierwsze wyścigi i wydawało się, że w kolejnych występach będzie jeszcze lepiej. Plan Doyle`a wysypał się w trzeciej serii biegów. Ale dla Doyle`a to nie jest najważniejsze. Sport i rywalizacja zostały zepchnięte na drugi plan w obliczu tragedii, jaka od piątku rozgrywa się w toruńskim szpitalu.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) - Myślami jestem z rodziną Jabłońskich - napisał Jason Doyle
- Za mną ciężki turniej w Rosji. Zawody rozpocząłem dobrze, później w trzecim biegu zanotowałem upadek i męczyłem się jadąc na uszkodzonym motocyklu w kolejnym wyścigu. To był duży błąd, ale tak czasami wygląda ten szalony sport. Myślami jestem z rodziną Jabłońskich. Mój wynik nie znaczy niczego, w porównaniu z walką, którą oni teraz toczą. Ten sport bywa czasami bardzo okrutny - napisał w Internecie na Instagramie Jason Doyle.
W piątkowe popołudnie doszło do bardzo groźnego wypadku w Toruniu, gdzie podczas treningu na Motoarenie ucierpiał junior Aforti Startu Gniezno, Mateusz Jabłoński. 15 - latek walczy o życie w toruńskim szpitalu. Żużlowe środowisko modli się i ściska kciuki za powrót Mateusza do zdrowia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz