Mistrz świata, po roku przerwy, wyglądał, jakby w ogóle nie zsiadał z motocykla

Bartosz Zmarzlik stanął przed szansą zdobycia po raz trzeci z rzędu pucharu, głównej nagrody w Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych. W Bydgoszczy główną nagrodę zgarnął mu sprzed nosa Artiom Łaguta. Rosjanin z polskim paszportem zaprezentował się rewelacyjnie. Aż żal, że byłego mistrza świata zabraknie w Speedway Grand Prix, bo walka o złoty medal byłaby jeszcze ciekawsza.

[ZT]29993[/ZT]

Łaguta startował pierwszy raz po rocznej przerwie. Na pewno nie był faworytem. Był nim Zmarzlik, który na bydgoskim torze zwykle wykręcał bardzo dobry wynik. Tym razem jednak trzykrotny mistrz świata musiał uznać wyższość nie tylko Łaguty. Wychowanka Stali Gorzów, reprezentującego Platinum Motor Lublin, nie było na podium.

Zwyciężył Łaguta, wyprzedzając Dominika Kuberę i Szymona Woźniaka oraz Kacpra Worynę.

-Bydgoskie zawody były dla mnie bardzo ważne, gdyż przez ostatni rok jedynie kręciłem sobie kółka, trenowałem na crossie. O jeździe spod taśmy w ogóle nie było mowy. Spod tasmy nie startowałem przez ostatnich 18 miesięcy. Tor był bardzo dobrze przygotowany, mimo opadów, które występowały w ostatnich dniach. Przecież tutaj codziennie padało. Organizatorzy zabezpieczyli nawierzchnię, można było jeździć szeroko.

[ZT]29990[/ZT]

-Cieszę się, że sprzęt działa bardzo dobrze. Dziękuję panu Ryszardowi Kowalskiemu. Miałem wrażenie, że motor był tak dobry, jak podczas ostatniej mojej rundy Grand Prix w Toruniu. Najważniejsze, że ja nie zapomniałem jak się jeździ - zapewnia Artiom Łaguta, który zwycięstwo zadedykował choremu na nowotwór żużlowcowi Andriejowi Kudriaszowowi, którego dzisiaj czeka zabieg.

Łaguta ścigał się pierwszy raz w tym sezonie. W zawodach zdobył 13 punktów. I przede wszystkim styl i skuteczność, swoboda prowadzenia motocykla, potwierdzają że jest dobrze przygotowany do zaczynającego się sezonu.