Gorzowscy żużlowcy wygrali swój pierwszy w tym roku sparing (z Fogo Unią Leszno 45:44), ale nie wynik był najważniejszy. Z uwagą śledziliśmy jazdę liderów zespołu, którzy mają wypełnić lukę w drużynie po odejściu Bartosza Zmarzlika. Wzięliśmy pod lupę Martina Vaculika.
[ZT]30003[/ZT]
"Stalówka" sprzętowo wygląda dobrze. Już podczas próby toru, goście na "Smoku" kręcili lepsze czasy, łapane "z ręki", niż gospodarze. Udział w sparingu miał pozwolić żużlowcom oswoić się z motocyklami, poczuć prędkość i testować silniki. Tak też było we wtorek na leszczyńskim stadionie. Szkoda, że zabrakło Andersa Thomsena, bo to właśnie na barkach Duńczyka, Martina Vaculika, Szymona Woźniaka (dobry występ w Kryterium Asów!), Oskara Fajfera i Wiktora Jasińskiego, spoczywać będzie ciężar walki o ligowe punkty.
Już po kilku biegach zauważyliśmy, że zmiana tunera dobrze zrobiła Martinowi Vaculikowi. Nowy kapitan Stali jeździł "na Kowalu" i przegrał tylko jeden wyścig - z Januszem Kołodziejem. Słowak w Stali wygrywając biegi kręcił przy tym dobre czasy.
[ZT]30002[/ZT]
- Dzisiaj za dużo nie można powiedzieć. Jeszcze sporo pracy przed nami - tłumaczył M. Vaculik, gdy dziennikarze prosili go o ocenę startu i pierwsze zawody.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz