Martin Smoliński jest dla „Diabłów” z Landshut, jak kiedyś Andrzej Huszcza dla Falubazu Zielona Góra, Roman Jankowski dla Unii Leszno, albo Wojciech Żabiałowicz dla Apatora Toruń. Dlatego decyzja kierownictwa klubu z Landshut o posadzeniu „Smoliego” na ławce rezerwowych, boli nie tylko zawodnika, ale przede wszystkim jego kibiców.
[ZT]30032[/ZT]
„Devils” w niedzielę zainaugurują sezon w 1.lidze polskiej meczem w Poznaniu. Wiadomo, że na Golęcinie nie wystąpi ikona i długoletni lider zespołu - Martin Smoliński.
„Życzę mojej drużynie Trans MF Landshut Devils dużo szczęścia w pierwszych ligowych zawodach w Poznaniu. Niestety, nie zostanę wystawiony i to jest smutna wiadomość dla mnie, dla mojego teamu, dla niemieckich kibiców. Rozpoczyna się żużlowy sezon, a ja siedzę na ŁAWCE” - poinformował Smolinski na Facebooku.
Kibice niemieckiego pierwszoligowca dopytują na forach internetowych i na Facebooku, dlaczego Smoliński nie pojedzie w Poznaniu. Czy na decyzję sztabu szkoleniowego miało wpływ przeziębienie zawodnika i jego nieobecność na treningu? Kibice są rozżaleni.
[ZT]30031[/ZT]
„Smoli” w ub. sezonie miał kłopoty zdrowotne. Z powodu wypadku i kontuzji ścigał się tylko w trzech biegach! Wszystko z powodu odnowionej kontuzji biodra. Zawodnik poddał się leczeniu i zdecydował na wszczepienie sztucznego stawu biodrowego. Smolińskiemu po operacji wrócił na tor pod koniec sezonu. Zimą mógł nawet zmienić klub. Miął propozycje, ale mnie zdecydował się.
- Nie kończę z żużlem, wręcz przeciwnie. Nabrałem jeszcze więcej głodu ścigania – deklaruje jeden z najwybitniejszych żużlowców w historii Niemiec, czterokrotny mistrz świata na długim torze (trzy razy w drużynie i raz indywidualnie), zwycięzca Speedway Grand Prix Nowej Zelandii w 2014 r.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz