Gleb Czugunow odpowiada na zarzuty o "wymiotowaniu" i potwierdził pomoc finansową dla Andrieja Kudriaszowa. Jednocześnie odpowiada dziennikarzom i dziwi się, że wykorzystali "manipulacje historią chorego człowieka. Całe zamieszanie nikomu nie było potrzebne. Na obie strony spadła fala hejtu. Drugie starcie za nami, czy będzie jeszcze trzecia runda?
[ZT]30298[/ZT]
Czugunow dostał karę 10 tysięcy złotych za publiczne obrażenie dziennikarza. Żużlowiec powiedział do niego publicznie, podczas rozmowy wideo-live, "staram się nie wymiotować, jak patrzę na pana". Po decyzji Ekstraligi Żużlowej spółka z o.o., Czugunow zaproponował kibicom zbiórkę pieniędzy, tzw. zrzutkę na opłacenie kary. Został za to skrytykowany. My również przyjęliśmy jego pomysł z mieszanymi uczuciami.
"W związku z cenzurą, która panuje w niektórych organizacjach, otwieram zbiórkę. Celem zbiórki jest pokrycie kosztów kary za słowa oraz wyrażenie swojego poglądu w formacie, który jest zakazany oraz karany przez władze organizacji - napisał zawodnik.
[ZT]30372[/ZT]
"Namówiłem ojca o jeszcze 25.000 zł (Andriej tej pomocy nie przyjął)" - informuje Czugunow i jednocześnie krytykuje zachowanie dziennikarzy jednego z portali internetowych, na którym bomba wybuchła. Przy tym, zarzucając drugiej stronie "manipulacje historią chorego człowieka".
Niestety, zdetonował bombę Czugunow gdy wjechał ostro po bandzie (z wymiotowaniem), a nie dziennikarz, który mu zadawał pytania.
Publiczna wymiana zdań trwa.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz