Coraz częściej tory na ekstraligowych spotkaniach pozostawiają wiele do życzenia. Tauron Włókniarz Częstochowa wygrał wyjazdowy mecz na Motoarenie w Toruniu i temat przygotowania toru zszedł na dalszy plan. Ale nawet zadowoleni z wygranej częstochowianie zauważyli, że z nawierzchnia działy się dziwne rzeczy w trakcie zawodów. Przypadek, czy celowe działanie gospodarza? Dzisiaj odpowiedzi na to pytanie raczej już nie usłyszymy. Ale i tak warto je zadać.
[ZT]30462[/ZT]
Mikkel Michelsen dobrze sobie radził na Motoarenie w meczu z "Aniołami". Nieco słabszy miał początek meczu, ale w porę pozbierał się i znacząco pomógł swojej drużynie w osiągnięciu sukcesu.
[ZT]30460[/ZT]
Michelsen nie ukrywał swoich zastrzeżeń do przygotowania nawierzchni toru.
- Tor był przygotowany bardzo słabo. Wydaje mi się, że w Częstochowie jesteśmy bardzo pilnowani, aby było przygotowanie toru zgodnie z wytycznymi. Z jakichś powodów Toruń miał wolną rękę i wszyscy widzieli, że tak doświadczeni zawodnicy jak Robert Lambert, który jest jednym z najlepszych na świecie, zaliczył upadek. Mieliśmy również juniorów "latających" po całym torze, gdyż ten nie był najlepiej przygotowany. Nie oczekuję, żeby tor był wygładzony. Toruń dysponuje świetnym torem i lubię tutaj ścigać się. Kiedy jest dobrze przygotowany, może być przyczepny i jest wszystko w porządku, ale to co było teraz, to nie wydaje mi się, że było sprawiedliwe szczególnie dla juniorów — podkreśla Michelsen i proponuje, by o więcej na ten temat i o szczegóły, dlaczego tak się stało, zapytać przedstawicieli i decydentów z Apatora.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz