Zamknij

Pojedzie tam ,,za zasługi”...

Andrzej Bartkowiak 09:56, 10.10.2025 Aktualizacja: 21:01, 13.10.2025
Skomentuj fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda

Wybór ,,dzikich kart” na Grand Prix budzi ogromne emocje. Pamiętamy ich ogłoszenie przed rokiem, kiedy pominięto Polaków. Teraz takich oczekiwań nie mieliśmy, ale promotorzy cyklu znów zaskoczyli swoimi decyzjami, a jedna z nich jest szokująca.

[ZT]38636[/ZT]

Ten najbardziej nieoczywisty, to wybór byłego mistrza świata. Zawodnika utytułowanego, ale też targanego kontuzjami. Z tego powodu nie pojechał w minionym sezonie ani jednego meczu o stawkę. Już u progu sezonu nabawił się ciężkiej kontuzji podczas sparingowego spotkania w Polsce. To Tai Woffinden. Tak jak poprzednio kierowano się ,,geografią” przez którą uznanie znaleźli: Kai Huckenbeck oraz Jan Kvech, tak teraz jedna z dzikich kart trafiła nie bójmy się tego powiedzieć - ,,za zasługi”.

-Jestem zaszczycony, że dostałem szansę powrotu do mistrzostw świata. Jedynym powodem, dla którego tam nie byłem, było to, że co roku doznawałem kontuzji. Organizatorzy oczywiście widzą, na jakim jestem poziomie i co osiągnąłem. Oni i ja wierzymy, że mogę zrobić to ponownie. To miłe mieć takie wsparcie od każdego, kto podejmuje takie decyzje – powiedział dla ,,The Sun” - Tai Woffinden.

Jesteście zaskoczeni tym wyborem? Może wręcz poruszeni? Osobiście wyżej podpisanemu odjęło mowę. Z drugiej strony zaskakiwano nas już tyle razy, więc nic już nas nie powinno dziwić. Organizatorzy jednak znów postanowili stanąć na wysokości zadania i dać pożywkę dla dyskusji na długie jesienno-zimowe wieczory. Oczywiście Woffindenowi nikt nie odbierze tego co osiągnął na żużlu, ale powiedzmy sobie szczerze, że nawet wtedy kiedy nie leczył kontuzji był ostatnio, przynajmniej na poziomie PGE Ekstraligi przeciętny. To dlatego z jego usług zrezygnowano przecież we Wrocławiu. Grand Prix kojarzy się nam z ,,elitą”. Z tej Woffinden jednak wypadł. Oczywiście życzymy mu żeby jeszcze dołączył do najlepszych, ale najpierw naszym zdaniem trzeba coś udowodnić, by zostać zaproszonym do GP.

Dwa pozostałe ,,dzikusy” też wywołały co najmniej kontrowersje. Trafiły do jednej nacji, mianowicie – Australii. Pod kreską znaleźli się: Max Fricke oraz Jason Doyle. Jednak zdaniem tych, którzy są decyzyjni zasłużyli na to, by ponownie ścigać się w gronie najlepszych. Pierwszy z nich nie miał udanego sezonu. To była stagnacja, jeśli nie krok w tył. Doyle miewał przebłyski w lidze, ale wydaje się, że to co najlepsze ma poza sobą. W związku z tym smakiem obeszli się inni zawodnicy, którzy znaleźli się poza czołówką GP2025. Póki co o jeździe tam mogą zapomnieć poza wspomnianymi Kvechem i Huckenbeckiem również Mikkel Michelsen, Anders Thomsen, czy Martin Vaculik. Trójka z nich znalazla się jedynie na liście rezerwowych. Tam znaleźli się w kolejności: Nazar Parnitskyi, Anders Thomsen, Jan Kvech, Kai Huckenbeck oraz Mathias Pollestad.

(Andrzej Bartkowiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%