Trzy defekty w jednym meczu mógł mieć tylko Nicki Pedersen - tego rodzaju komentarze słyszeliśmy od zawodników, którym nie spodobała się postawa trzykrotnego mistrza świata na meczu w Lesznie. Trenera Janusz Ślączkę zapytaliśmy o opinię na ten temat i czy postawa Pedersena ciągnie na dno drużynę grudziądzką, szczególnie w meczach wyjazdowych.
[ZT]30573[/ZT]
Piątek na "Smoku", to na pewno nie był dzień Pedersena. Duńczyk skończył zawody, zdobywając jeden punkt i notując aż trzy defekty. Ostentacyjnie zjeżdżał z toru, gdy nie mógł podjąć walki. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie swoją postawą. Szczegółów nie znamy, bo po zawodach zawinął się i odjechał. Aż dziwne, że trener Ślączka dał mu dodatkową szansę - zgłosił do startu w 14.biegu.
- Chcieliśmy dobrze pojechać, bo cały czas mamy ciężką sytuację - rozpoczął trener Ślaczka i przeszedł do tematu Pedersena. - Nicki był dzisiaj bardzo wolny. Te silniki, którymi dysponował, na pewno mu nie działały. Nie wiem, co jest. Musi coś zmienić, mocno popracować. Nicki jedzie do Danii na turniej. Zapewne, coś będzie działał, zmieniał, szukał przyczyn słabego występu w Lesznie.
- Ten mecz nam nie wyszedł, zupełnie. Szukaliśmy, zmienialiśmy ustawienia - w górę, w dół, dyszami, co się dało. Ale drużyna z Leszna była bardzo szybka - dodaje trener GKM. - Przed nami mecz z Gorzowem i będziemy walczyć. Mamy konkretny cel, żeby jeździć jak najlepiej, żeby wygrywać. My wciąż znajdujemy się w trudnej sytuacji. Dlatego każdy mecz jest dla nas trudny i niezwykle ważny.
[ZT]30572[/ZT]
Pedersen po meczu w Lesznie nie rozmawiał z dziennikarzami. Od razu poszedł pod prysznic i do busa. W nawigacji wbił kierunek - Dania. I tyle, go wiedzieliśmy...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz