Zamknij

Przypadek Marcela Krzykowskiego

08:20, 04.12.2023 Artur Bielecki Aktualizacja: 08:20, 04.12.2023
Skomentuj fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda

Marcel Krzykowski zaczyna składać broń w sporze z byłym pracodawcą, czyli Wybrzeżem Gdańsk. Żużlowiec przez ponad półtora roku walczy z pierwszoligowcem z Gdańska o pieniądze. Jak dodaje Krzykowski, nie tylko o pieniądze, ale również o honor i sprawiedliwość.

 

- Sezon żużlowy 2023 dobiegł końca już chwilę temu, tymczasem ja dopiero zakończyłem ten ubiegłoroczny. Choć ostatni raz na torze pojawiłem się 20 lipca 2022 r., przez ponad półtora roku walczyłem z Gdańskim Klubem Żużlowym o swoje pieniądze, ale także o honor, dobre imię i sprawiedliwość. Droga była bardzo długa i wyczerpująca. Począwszy od rozwiązania kontraktu z winy klubu, przez złożenie sprawy w Trybunale PZM, pięciomiesięczne oczekiwanie na rozpoczęcie procesu. Krok po kroku wymienione instytucje potwierdzały słuszność mojej sprawy – informuje Marcel Krzykowski, który postanowił upublicznić swój punkt widzenia na całą sprawę i naświetlić, jak sprawy się mają.

[ZT]32316[/ZT]

Wyrok w sporze Krzykowskiego z Wybrzeżem o pieniądze wydał Trybunał Polskiego Związku Motorowego.

-Ponieważ, mimo orzeczenia Trybunału, Gdański Klub Żużlowy nadal nie poczuwał się do wypłaty należności, wraz z moją pełnomocnik, adwokat Oliwią Babiarz, zwróciłem się do sądu drugiej instancji o stwierdzenie jego wykonalności. Ta została nadana końcem września, dzięki czemu mogłem przejść do ostatniego kroku, a więc zlecenia komornikowi sądowemu egzekucję mojej należności – informuje żużlowiec.

-Analizowanie i przytaczanie dokładnych zarzutów wobec gdańskiego klubu nie ma już większego sensu. Przedstawiciele GKŻ Wybrzeże od samego początku, aż po posiedzenie Trybunału PZM próbowali odpierać zarzuty wieloma, niejednokrotnie sprzecznymi ze sobą, wersjami zdarzeń, a nawet "wycieczkami osobistymi". Koniec końców prawda się obroniła przed sądem polubownym, a sąd powszechny potwierdził jego decyzję. Dopiąłem swego! – dodaje z satysfakcją Krzykowski.

Były zawodnik gdańskiego klubu postanowił zakończyć przygodę z czarnym sportem, przy okazji uczulając szczególnie młodych zawodników, jakie mogą czekać na nich pułapki. Przedstawia je na własnym przykładzie.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź www.magazynzuzel.pl Obserwuj nas!

Marcel Krzykowski

-Co dalej? Od momentu uzyskania licencji "Ż" przejeździłem na żużlu cztery sezony w barwach trzech klubów. Każdy z nich miał mniejsze lub większe problemy z uczciwym rozliczeniem się z tego, co zadeklarował się wypłacać podpisując ze mną umowę. Oczywiście gdański klub i styl w jakim działał przelał czarę goryczy. Uprawiając zawodowo żużel trzeba zadbać o wysokiej jakości sprzęt, zaplecze takie jak van, warsztat, narzędzia, opłacić przynajmniej jednego mechanika, podatki, ZUS, a dopiero na końcu mieć środki na życie. Nie mówię tu o przepychu i luksusie, ale o godnym życiu, na poziomie przeciętnego Polaka, który nie musi się martwić o to czy będzie miał na drugi dzień co włożyć do garnka. Niepokojące jest też to, że klub kończący sezon z czterema sprawami w Trybunale PZM związanymi z zaległościami w wypłatach dostaje licencję na start w kolejnych rozgrywkach i spokojnie je kończy, mimo że nie zrealizował orzeczeń federacji do samego końca sezonu, ponownie nie płacąc, z tego co się słyszy, zawodnikom – ujawnia Krzykowski.

Przykład Krzykowskiego jest smutny i godny pożałowania i piętnowania w środowisku sportowym. Umowy podpisane powinno się realizować, a nie szukać wytrychów i unikać realizacji uzgodnionych szczegółów.

[ZT]32313[/ZT]

-W związku z tym podjąłem niełatwą decyzję o zakończeniu swojej przygody z "czarnym sportem". Myśli te kłębiły się już wtedy, gdy jeszcze startowałem. Długie oczekiwanie na wyroki w mojej sprawie oraz na odzyskanie pieniędzy tylko mnie w niej utwierdzały. Niemal od razu po swoich ostatnich zawodach podjąłem pracę, dzięki której wiem czym jest stabilność, terminowe wypłaty i rozwój osobisty. Ostatecznie cieszę się, że kończąc to ja korzystam z pomocy komornika, a nie z zajęciem komorniczym na koncie. Szczerze polecam takie rozwiązanie wszystkim kolegom z torów, którzy przez niewypłacalność klubów mają problemy z płynnością finansową! – zakończył Krzykowski.

Co na to Wybrzeże Gdańsk? Co z orzeczeniem Trybunału PZM? Tego typu spory nikomu nie służą, na pewno szkodzą wizerunkowi ligi, PZM i GKSŻ.

(Artur Bielecki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%