Nicolas Covatti, to bez wątpienia najlepszy zawodnik z argentyńskimi korzeniami. Na arenie międzynarodowej reprezentuje Włochy, ale do Argentyny zawitał, by przetrzeć się przed zbliżającym sezonem i wystartować w kilku rundach indywidualnych mistrzostw swojego kraju. Dzisiaj może żałować tej decyzji...
[ZT]33007[/ZT]
Covatti podczas 9 rundy mistrzowskiej imprezy, już w biegu finałowym wziął udział w kraksie, którego sprawcą był Facundo Albin. Jego rodak popełnił fatalny w skutkach błąd. Stracił panowanie nad motocyklem, z impetem wjeżdżając w plecy tego pierwszego. Wskutek uderzenia Covatti wpadł w ogrodzenie toru, które zostało wyłamane.
-Gdy otworzyłem oczy leżałem poza bandą. Próbowałem się podnieść, ale moja ręka była złamana. Facundo mnie przepraszał, ale ja tych przeprosin nie przyjąłem, bo ścigamy się na żużlu i takie sytuacje się zdarzają. Każdy z nas jest tylko człowiekiem – powiedział Covatti w wywiadzie udzielonym dla lokalnego dziennika La Nueva.
Dodajmy, że po feralnym zdarzeniu i prześwietleniach okazało się, że zawodnik ma złamane nie tylko ręce, ale i nogi. Żużlowca czekają aż dwie operacje. Szczęście w nieszczęściu, że nie doszło do żadnych, bardziej przykrych następstw upadku. Jest szansa, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zawodnik jeszcze w tym roku wsiądzie na motocykl. Jak się wydaje większą część sezonu będzie jednak miał straconą.
[ZT]32975[/ZT]
W Argentynie bardzo przejęto się tym zdarzeniem. We wtorek odbędzie się ostatnia runda mistrzowskiej imprezy, w której z powodzeniem startują też Patryk Wojdyło i Paweł Miesiąc. Organizatorzy zawodów podjęli decyzję, że duża część dochodu z ostatniej imprezy zostanie przeznaczona na leczenie największego pechowca czempionatu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz