Rewanżowe spotkanie pomiędzy H.Skrzydlewska Orzeł Łódź, a FOGO Unią Leszno nie miało być już tak jednostronnym widowiskiem, jak to na Smoczyku. Faktycznie Łodzianie się postawili, a pomóc miało im w tym nieco inne przygotowanie toru.
[ZT]37765[/ZT]
Ten nie należał do łatwych. Najwidoczniej w Łodzi obejrzeli dokładnie spotkanie II kolejki w Krosna. Tam Wilki przygotowały dość selektywny tor, co dało gospodarzom cenne zwycięstwo. Leszczynianie w Łodzi też mieli problemy. Rozpoczęło się tak jak w Lesznie. 5:1 dla ostatniej drużyny tabeli, po czym nastąpiła riposta z udziałem juniorów Unii. Później mecz też nie przypominał tego sprzed tygodnia.
Od ,,zera” mecz rozpoczął Janusz Kołodziej, który w trzecim wyścigu stoczył ciekawy, ale jednak przegrany pojedynek z Lyagerem. Na szczęście dla gości na czele przyjechał Zengota. W kolejnym wyścigu doszło do niespodzianki. Wygrał Buszkiewicz, który zamknął w krawężniku Cooka. Po 4 biegach był remis 12:12. Po piątym fani Orła jeszcze bardziej się ożywili, bo Andersen, zastępujący od początku Mateusza Bartkowiaka do spółki z Milikiem wygrali 4:2 z osamotnionym Parnitskyim. Już na starcie defekt zanotował we wspomnianym biegu - Ben Cook.
Potem była wymiana ciosów i naprzemiennie wygrane biegi dubletami przez jednych i drugich. Po 7 wyścigach dalej sensacyjnie prowadzili miejscowi (22:20). Lider Metalkas 2 Ekstraligi uderzył w dwóch kolejnych biegach i odwrócił rezultat na (25:29). Drużyna Janusza Ślączki nie dawała za wygraną i po 10 wyścigu traciła ledwie 2 punkty. Po przerwie Cook z Pickeringiem mieli szansę na dublet, ale ten drugi się pogubił i został wyprzedzony zarówno przez Chmiela jak i Andersena.
Najwyższe prowadzenie goście uzyskali przed biegami nominowanymi. Dwa triumfy z rzędu sprawiły, że leszczynianie mieli już 43 punkty. Jedyne co mogło im jeszcze w tym meczu zagrozić, to dwie podwójne przegrane. Połowę tego planu Orzeł wykonał w 14 biegu dnia, bo Chmiel z Andersenem rozprawili się dubletem z Cookiem i Parnitskyim. Do sensacji jednak nie doszło.
W ostatnim biegu lepsze pola startowe (1 i 3) mieli goście. Wykorzystali je do perfekcji. Kołodziej z Zengotą zostawili daleko za sobą tę samą parę, która chwilę wcześniej przywiozła dla Orła dublet. Lider z kłopotami, ale jednak wygrał na Motoarenie. Spotkanie nie należało do najciekawszych, bo w dużej mierze o wszystkim decydował start i wspomniane lepsze pola startowe. Do mijanek dochodziło w zasadzie tylko po błędach.
-Tor był przygotowany dokładnie tak, jak tego chcieliśmy. Myślę, że to był główny powód tego, że w końcu byliśmy w stanie walczyć z taką drużyną jak Unia Leszno. Nawierzchnia była nieco przyczepniejsza, a my dobrze czujemy się na takm torze. Sporo dał nam czwartkowy trening i próba toru – powiedział Robert Chmiel, jeden z lepszych aktorów tego widowiska.
-Faktycznie pola 1 i 3 były najlepsze. Poza tym była jedna ścieżka do ścigania. Wiedzieliśmy, że to spotkanie nie będzie przypominało tego sprzed tygodnia i Orzeł się nam postawi. Były pewne problemy, ale najważniejsze, że w miarę szybko odczytaliśmy warunki torowe i wieziemy komplet punktów do Leszna – przyznał Grzegorz Zengota, zawodnik FOGO Unii Leszno.
H.Skrzydlewska Orzeł: Robert Chmiel - 12+1 (2*,3,2,2,3,0), Patryk Wojdyło - 3+1 (0,2*,0,1), Vaclav Milik - 9 (3,1,3,2,-), Mateusz Bartkowiak – NS, Andreas Lyager - 3+1 (1*,1,1,0,-), Olivier Buszkiewicz - 3 (0,3,0), Seweryn Orgacki - 1 (1,0,0), Mikkel Andersen - 10+2 (2,3,1,1*,2*,1)
FOGO Unia: Josh Pickering - 4+1 (1,2*,1,0), Janusz Kołodziej - 12 (0,3,3,3,3), Nazar Parnicki - 7+1 (0,2,3,2*,0), Ben Cook - 7+2 (1*,d,2*,3,1), Grzegorz Zengota - 11+1 (3,1,2,3,2*), Antoni Mencel - 5 (3,2,0), Kacper Mania - 3+1 (2*,0,1)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz