Sensacji nie było, bo i być nie mogło. Oba zespoły dysponują zupełnie inną soiłą rażenia. INNPRO ROW Rybnik marzy o utrzymaniu się w ekstralidze, a mistrz Polski z Lublina, myśli o tym, by zachować status najlepszej drużyny w kraju. Wynik konfrontacji był łatwy do przewidzenia.
[ZT]37959[/ZT]
W tym meczu mało zresztą kto spodziewał się tego, że Rybniczanie stawią czoła Koziołkom. Prawda jest taka, że oba te zespoły dzieli bardzo dużo jeśli chodzi o sportową klasę. Już pierwsze wyścigi udowodniły, że statystyki nie kłamią.
Spotkanie rozpoczęło się z opóźnieniem. Wiemy jaka aura jest aktualnie nad Polską, ale rozłożone plandeki tym razem sprawdziły się w stu procentach. Pojedynek ruszył co prawda z opóźnieniem, ale cały mecz odjechano bez problemów. No może poza kilkoma upadkami, na szczęście niegroźnymi. Aż dwa razy co ciekawe, w takim sam sposób upadał Wiktor Przyjemski. W obu przypadkach był wykluczany, bo była to jego ewidentna wina, gdy na pasie zapewne nieco innej przyczepności nie dociążył motocykla, który wyjeżdżał spod zawodnika.
Sam pojedynek nie był zbyt emocjonujący. Tor nie sprzyjał walce. Decydował start i rozegranie pierwszego łuku. W tym zdecydowanie lepsi byli goście. Dość powiedzieć, że z pierwszych ośmiu biegów Lublinianie wygrali pięć razy dubletem i odjechali na (13:35).W 9 i 10 biegu mieliśmy chwilowy zryw Rekinów, ale do zwrotu w meczu nie doszło. W drugim ze wspomnianych wyścigów – lider gospodarzy Maksym Drabik znalazł sposób na samego Bartosza Zmarzlika, któremu uciekł po starcie i zbudował dużą przewagę.
Na chwilę ROW ,,zbliżył” się na 16 punktów, ale w ostatnich biegach ekipa trenera Macieja Kuciapy znów odjechała i praktycznie po 11 biegu mogła się już cieszyć z pełnej puli, wszak miała w tym momencie 41 punktów.
Motor potwierdził po raz ,,enty”, że jest po prostu kompletną drużyną. Mimo, że pechowo jechał Wiktor Przyjemski, to i tak nie było co ,,zbierać”. Dodatkowo Motor zdaje się, że zyskał kolejne ważne ogniwo. Po słabym początku sezonu zwyżkę formy zasygnalizował Bartosz Bańbor. Dwa wyścigi z jego udziałem kończyły się podwójnymi wygranymi, a on sam prezentował się na torze bardzo korzystnie.
W zespole z Rybnika najlepiej prezentował się oczywiście wspomniany Maksym Drabik, który wygrał dwa biegi indywidualnie. Raz ,,trójkę” do mety przywiózł też Chris Holder, ale jego występ generalnie był słaby, o czym świadczą aż trzy ostatnie miejsca. Dość ambitnie poczynał sobie Gleb Czugunow oraz Paweł Trześniewski. Katastrofą zakończył się z kolei występ Rohana Tungate'a, który do tej pory obok Drabika był najlepszym zawodniikiem zespołu.
Podsumowując to wszystko co wydarzyło się w piątek w Rybniku, to stało się po prostu to, co miało się stać. Motor wygrał w cuglach. W Rybniku jednak nie będą rozpaczać, bo najważniejsze mecze dopiero przed nimi.
INNPRO ROW Rybnik – Orlen Oil Motor Lublin 32:58
INNPRO ROW: Chris Holder - 5 (2,0,0,3,0), Gleb Czugunow - 7+1 (1,1,2*,1,1,1), Jesper Knudsen - 1 (0,-,1,-,-), Maksym Drabik - 10 (1,1,3,3,2), Rohan Tungate - 1 (0,1,t,0,-), Paweł Trześniewski - 5+1 (1*,2,0,2), Kacper Tkocz - 3 (2,0,1,0), Kacper Pludra - NS
Orlen Oil Motor: Jack Holder - 7+1 (3,2*,0,2), Fredrik Lindgren - 9+1 (2*,3,1,3,w), Dominik Kubera - 11+2 (1,2*,3,2*,3), Mateusz Cierniak - 9+1 (3,3,2*,t,1), Bartosz Zmarzlik - 14 (3,3,2,3,3), Wiktor Przyjemski - 3 (3,w,u), Bartosz Bańbor - 5+3 (0,2*,1*,2*), Bartosz Jaworski - NS
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz