Zamknij

„W Lesznie w sobotę huknęło z nieba, że tylko uciekać. Było dużo chaosu”

12:41, 06.12.2022 .Robert Duda Aktualizacja: 12:43, 06.12.2022
Skomentuj fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda

- Otrzymałem propozycję poprowadzenia reprezentacji w Drużynowym Pucharze Świata i długo się nie zastanawiałem. Wziąłem tę robotę. Znałem się z zawodnikami, wiedziałem na co ich stać, więc pomyślałem: zaatakujemy i zobaczymy, chyba wygramy - wspomina Craig Boyce, który w 2009 roku kierował narodowym teamem Australii w pamiętnym finale DPŚ w Lesznie.

- Długo by opowiadać, co się działo tego dnia. W zasadzie zawody przerodziły się w dwudniową imprezę. Zanim wróciliśmy do domu, zrobiło się prawie pół tygodnia. W Lesznie w sobotę huknęło z nieba, że tylko uciekać. Zawody przeniesiono na niedzielę i już od rana byliśmy na stadionie. Zaczęliśmy zawody przed południem. I znowu padało. Po pierwszych opadach deszczu podjęto próby ratowania nawierzchni toru. Jeśli dobrze pamiętam, było dużo chaosu - wspomina Boyce.

Faworytami rywalizacji byli Polacy i Australijczycy. Pomiędzy nimi rozstrzygnęła się walka o złoty medal.

- Zaczęliśmy pechowo. Co bieg i wypadek. Jak upadł Adams, który na leszczyńskim torze znał każdą ścieżkę, bo tutaj ścigał się na co dzień, to już zrobiło się nieciekawie. "Crumpi" wywrócił się na pierwszym wirażu, wtedy zrobiliśmy duże oczy. Leżał też "Watty". Wtedy uświadomiłem sobie, że jest źle. Musieliśmy ratować sytuację, interweniować przy sprzęcie i pomogło - opowiada menadżer "Kangurów".

Craig Boyce(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Craig Boyce (w czapeczce)

Australijczycy pozbierali się w porę. Znów jednak zaczął padać deszcz. Przerwa w zawodach trwała ponad godzinę. Organizatorzy robili wszystko, by wznowić rywalizację. Udało się!

- Mieliśmy prowadzenie, ale powtarzałem chłopakom, żeby byli czujni. Czułem w kościach, że Polacy nam nie odpuszczą, będą walczyć do końca - relacjonuje Boyce.

Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:

Marek Cieślak musiał zaryzykować. Trzy wyścigi przed końcem turnieju poszedł na całość. Jarosław Hampel startował jako "dżoker" - jego zdobycz punktowa była liczona podwójnie. "Mały" zameldował się na mecie na drugiej pozycji. Biało-czerwoni mogli dopisać sobie 4 punkty. W tym momencie tracili do prowadzącej Australii 3 punkty.

Hampel musiał startować "bieg po biegu". Wygrał! Na tablicy wyników remis: Australia - 41 pkt, Polka - 41.

- To była wielka gra nerwów. Tomasz (Gollob-dop.red.) chyba nie miał na czym jechać w ostatnim, decydującym biegu. Nie jestem pewny, co się stało z jego motocyklem. Wszyscy biegali, szaleństwo. Gollobowi w ostatniej chwili podstawiono drugi motor, zdążył na start - wspomina menadżer Australijczyków.

Ten drugi motocykl, to był sprzęt Krzysztofa Kasprzaka. Leszczynianin nie zastanawiał się, widząc kłopoty Golloba. Obaj stanęli na wysokości zadania. Gollob wygrywając decydujący bieg wprawił kilkanaście tysięcy kibiców na stadionie w prawdziwe szaleństwo.

- To było niezwykle emocjonujące widowisko - mówi po latach o finale DPŚ'2009 Craig Boyce.

[FOTORELACJA]128[/FOTORELACJA]

Drużynowy Puchar Świata na żużlu 2009

1. POLSKA 44 pkt

Krzysztof Kasprzak 10 (3,1,1,3,2)Piotr Protasiewicz 3 (1,2,u,0) Jarosław Hampel 18 (3,3,2,3,4,3) Tomasz Gollob 6 (1,2,0,0,3) Adrian Miedziński 7 (w,3,1,2,1)

2. AUSTRALIA 43 pkt.

Davey Watt 5 (2,1,0,1,1) Troy Batchelor 4 (0,1,1,2,0) Leigh Adams 12 (2,3,3,2,2) Chris Holder 10 (2,3,3,0,2) Jason Crump 12 (2,2,2,3,3)

3. SZWECJA 36 pkt.

Jonas Davidsson 4 (0,1,2,1,0) Fredrik Lindgren 9 (3,3,2,1,0) Antonio Lindbaeck 7 (1,2,0,1,3) Andreas Jonsson 11 (3,0,1,6,1) David Rudd 5 (3,0,1,1,0)

4. ROSJA 35 pkt.

Renat Gafurow 7 (1,0,3,2,0,1) Emil Sajfutdinow 18 (2,2,6,3,2,3) Roman Poważny 1 (0,1,0) Denis Gizatulin 0 (0,0,u,d) Grigorij Łaguta 9 (1,w,2,3,1,2)

 

(.Robert Duda)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%