Rozmowa z Bartoszem Smektałą – nowym zawodnikiem PSŻ Poznań. Rozmawia Tomasz Zalewa
Zejście do niższej ligi to jednak zawsze jest sportowa degradacja. Zwłaszcza jeśli jeździłeś z najlepszymi na świecie.
[ZT]35617[/ZT]
[reklama.najlepsze ceny]
Ja tego nie traktuję jako degradacji, ale jako chęć odbudowania się, odświeżenia głowy i próbę powrotu do skutecznej jazdy z tych moich najlepszych sezonów. To jest absolutnie mój świadomy wybór. Nie brałem nawet pod uwagę startów w PGE Ekstralidze, a kontrakt w Poznaniu wydaje mi się najlepszym w tej chwili dla mnie rozwiązaniem. Mam nadzieję, że przełoży się to na wyniki i podchodzę do tego optymistycznie. Klub jest solidnie poukładany i teraz wszystko jest w moich rękach.
Zmiana klubu z Leszna na Poznań, to jedyna zmiana przed nowym sezonem?
Jeśli chodzi o sprzęt to nie wiem jeszcze. Ciężko na ten moment odpowiedzieć. Właściwie sezon mogę już zakończyć, bo nie ma tej regularności i nie ma takiej radości jak jest przy dobrych wynikach. Ale uznałem, że korzystam z tego ile mogę, będę jeździł w turniejach, testował sprzęt i dopiero wtedy podejmę decyzję co dalej przed nowym sezonem. Dopiero wtedy wybiorę najlepsze rozwiązanie.
Rozrzuciło te leszczyńskie talenty po całej Polsce. Myślisz, że jest jeszcze możliwy taki scenariusz, że Smektała, Kubera i bracia Pawliccy pojadą w jednym zespole i z „bykiem” na plastronie?
[reklama.najlepsze ceny]
Trudne pytanie. Poznałem już trochę sport żużlowy i wiem, że tu naprawdę wszystkie rzeczy są możliwe. Nigdy nie można mówić nigdy, bo nie wiadomo jak los pokieruje nami i jak te plany poukłada. Ja osobiście mam ogromny sentyment do Unii, pewnie jak każdy zawodnik do klubu, w którym się wychował. Tak się to potoczyło, że ja w przyszłym sezonie nie będę jeździł dla klubu z Leszna, co więcej przyjadę na leszczyński tor i postaram się zaprezentować jak najlepiej i zdobywać punkty dla klubu z Poznania. Ale taka jest już kolej rzeczy sportowca. Dominik, Piotrek czy Przemek też ścigali się przeciwko Unii, dzisiaj są gdzie indziej. Tak to właśnie wygląda, ale nigdy nie można wykluczyć, że jeszcze kiedyś spotkamy się w jednym klubie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz