Gdy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Czy właśnie tak jest w przypadku dwóch szwedzkich żużlowców? Zaiskrzyło pomiędzy Antonio Lindbaeckiem i Philipem Hellstroemem-Bangsem. Zawodnicy boksują się ze sobą na łamach szwedzkich mediów.
37-latek zimą założył z młodym Bangsem nieformalną spółkę. Mieli ze sobą współpracować. "Toninho" zgodził się wspierać młodego reprezentanta Szwecji - pomagać mu, dzielić się doświadczeniem, itp. Obaj w polskiej lidze trafili do tego samego klubu. Jeździli w barwach Aforti Startu Gniezno.
Lindbaeck jakiś czas temu ogłosił zakończenie kariery. Ale w maju 2021 postanowił wrócić. Szwed podpisał kontrakt z Masarną Avesta. Były reprezentant "Trzech Koron" miał wspierać i pomagać młodym zawodnikom. Gdy o planach Lindbaecka dowiedzieli się w Polsce, długo nie trwało i Lindbaeck znalazł zatrudnienie. 37-latek został zawodnikiem czerwono-czarnych z Gniezna.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]538[/WIDEO]
Dzisiaj nikt nie potwierdza, czy faktycznie za transferem Lindbaecka stał Bangs i jego tata i zależało im, by w parku maszyn towarzyszył im "Toninho". Strony nabrały wody w usta, gdyż mariaż niedawno rozpadł się na kawałki. Więcej na ten temat można znaleźć w szwedzkiej prasie i w branżowych portalach.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Antonio Lindbaeck zgodził się wspierać Philipa Hellstroema-Bangsa
- Zerwanie współpracy będzie najlepsze dla wszystkich - tłumaczył Antonio Lindbaeck w szwedzkiej Avesta Tidning. Ojciec Bengsa, jednocześnie sponsor Masarny Avesta, zarzuca Lindbaeckowi, że nie wywiązał się ze zobowiązań finansowych.
- To zespół jest mi winien pieniądze. Nie otrzymałem mojej ostatniej pensji w wysokości 30 000 koron. Sam nie jestem temu człowiekowi winien ani grosza - odbija piłeczkę Lindbaeck.
Okazuje się, że władze szwedzkiego klubu zapłaciły karę za Lindbaecka w polskiej lidze. W przeciwnym razie zawodnikowi groziła dyskwalifikacja.
- Kara nałożona na mnie w Polsce została w pełni zapłacona przez zespół, ale w mojej umowie nie było przecież nic, że miałbym wyłożyć ją z własnej kieszeni - tłumaczy Lindbaeck.
Szwed ucina temat i nie zamierza do niego wracać.
- Nie chciałbym zniżać się do ich poziomu i ciągnąć tego dalej - kończy żużlowiec, dając do zrozumienia władzom Masarny Avesta i ojcu Bengsa, że temat zakończony.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz