Zamknij

W blasku złota

07:24, 02.08.2019 Aktualizacja: 13:28, 08.08.2021
Skomentuj

- Przede mną kolejne zadania i wyzwania. Jedziemy dalej - mówi Janusz Kołodziej, który czwarty raz w karierze sięgnął po tytuł indywidualnego mistrza Polski. - Złoty medal mnie bardzo cieszy. Przyznam się, że nie spodziewałem się. Owszem, chciałem w leszczyńskim finale pojechać jak najlepiej. Ale nie nastawiałem się, nie nakręcałem i tak zwana wolna głowa przed zawodami i w trakcie przyniosła efekty.

- Ja nawet nie wiedziałem, że Bartek (Zmarzlik - przyp.red.) wygrał wszystkie biegi w zasadniczej części zawodów - kontynuuje Kołodziej. - W finale również o niczym nie decydowałem przy wybieraniu pól startowych. Dostałem czwarte pole startowe, bo koledzy wybierali przed mną i sięgnęli po wewnętrzne pola startowe. Brałem, co dostałem.

Kołodziej znajdował się wśród faworytów, ale większym zaufaniem kibiców cieszyli się: Piotr Pawlicki i Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Patryk Dudek. Mimo że Kołodziej na co dzień startuje w Grand Prix IMŚ i w drużynie leszczyńskiej Unii.

- Lubię startować na leszczyńskim torze, bo to mój domowy obiekt i na nim trenuję. Ale tor leszczyński nie stanowi mojego wielkiego atutu. Są zawodnicy, którzy o wiele lepiej ode mnie jeżdżą na "Smoku" - tłumaczy czterokrotny indywidualny mistrz Polski.

Kołodziej swój pierwszy złoty medal IMP zdobył 14 lat temu. W 2005 roku triumfował na torze, na którym się wychował, czyli na tarnowskich Mościcach. Po następne sięgnął w 2010 w Zielonej Górze i w 2013 w Tarnowie. W tym roku triumfował na leszczyńskim "Smoku".

- Wszystkie zdobyte tytuły mistrzowskie są dla mnie tak samo cenne i na każdy musiałem wraz ze swoim zespołem ciężko zapracować. Każdy jednak wykułem w innych okolicznościach. Na pewno pierwszy tytuł miał duże znaczenie, co nie znaczy, że trzy pozostałe mają mniejszą wartość. W 2005 roku byłem u progu żużlowej przygody. Wygrywając indywidualne mistrzostwa Polski dostałem impuls do jeszcze cięższej pracy. Złoty medal stanowił potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku - wspomina żużlowiec Fogo Unii Leszno.

 

Zwycięzca IMP zwrócił uwagę, że w finałowym wyścigu startowali zawodnicy, którzy rok temu w zawodach tej samej rangi rywalizowali ze sobą w finale. Taka mała powtórka z rozrywki.

- Na torze ułożyło się korzystnie dla mnie. Atakowałem po zewnętrznej części toru, co bardzo lubię robić - uśmiecha się 37-letni reprezentant Polski i uczestnik GP IMŚ`2019.

(M)


Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%