- Niespodzianek będzie wiele - mówią prezesi klubów żużlowych o sytuacji finansowej i żądaniach zawodników. Żużlowcy już w połowie roku uzgodnili warunki nowej umowy i szczegóły kontynuowania współpracy z pracodawcą, ale jak się okazuje, nie ma nic pewnego.
Na rynku transferowym zrobił się ruch w interesie. Codziennie spływają nowe informacje o negocjacjach żużlowców z prezesami, o propozycjach rozsyłanych przez zawodników po klubach, czy też o kuszeniu wysokimi zarobkami.
Sytuacja w Rybniku z udziałem Andreasa Lyagera pokazała, że ustalenia w trakcie rozgrywek wcale nie muszą być aktualne kilka tygodni później, Duńczyk najpierw porozumiał się z prezesem ROW Krzysztofem Mrozkiem, a następnie znalazł sobie nowego pracodawcę (był na rozmowach w Bydgoszczy).
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]557[/WIDEO]
Zastanawiamy się, czy prezes Jerzy Kanclerz jest pewny, czy aby Lyager okaże się słowny i podpisze kontrakt z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, czy może kolejny raz zmieni kierunek i na swojej drodze poszukiwań ominie Bydgoszcz szerokim łukiem?
Więcej zawodników wysyła swoje oferty po klubach. Część z nich w poszukiwaniu lepszych zarobków, ale jest też grupa żużlowców, którzy szukają stabilizacji - chodzi o finanse i organizację. To właśnie finanse stanowią kość niezgody - kluby zalegają zawodnikom z wypłatami. O kłopotach z wypłacalnością słychać m. in. w Gorzowie, Lesznie, Ostrowie Wlkp. Zadyszka finansowa dopadła także niektórych pierwszoligowców i drugoligowców. Niektórzy prezesi umówili się z zawodnikami, ustalając terminy spłaty zobowiązań.
Gdy jedni się martwią, drudzy cieszą i zacierają ręce. Kłopoty sąsiada są okazją i najlepszym sposobem wyciągnięcia mu najlepszych zawodników. Zobaczymy, czy w tym roku takie przypadki znajdą potwierdzenie. Dlatego z uwagą będziemy śledzić decyzje na przykład Martina Vaculika, Jasona Doyle`a, Chrisa Holdera, Maxa Fricke`a, Krzysztofa Buczkowskiego, Bradyego Kurtza, Oskara Polisa i jeszcze kilku innych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz