-Nie wiem, czy cieszyć się, czy płakać - takim szczerym wyznaniem podzielił się Leon Madsen po finałowym biegu Speedway Grand Prix w Gorzowie. Duńczyk stracił prowadzenie na ostatnim wirażu po ataku Bartosza Zmarzlika. Madsen stanął na drugim stopniu podium - obok Zmarzliak 1.msc) i "Freddie" Lindgrena (3.msc).
[ZT]30436[/ZT]
Madsen dwukrotnie objął prowadzenie w wielkim finale, ale dwa razy przerwano wyścig. Za każdym razem z powodu wypadku.
- To pokazuje, jak wielkie emocje towarzyszą nam w zawodach. Adrenalina jest jak nasze rozgrzane silniki, buzuje na bardzo wysokim poziomie. Finał był bardzo emocjonujący. Jak tak naprawdę nie wiem, czy płakać że straciłem prowadzenie na finiszu, czy cieszyć się, że stanąłem na podium - zastanawia się Madsen.
Duńczyk uważa, że Zmarzlik jest w tym roku niesamowicie mocny, znowu bardzo szybki i zasłużenie prowadzi w klasyfikacji generalnej. Polak na półmetku SGP posiada aż 21 punktów przewagi nad Jackiem Holderem.
[ZT]30433[/ZT]
- To jest dużo punktów. To prawda co słyszałem przed chwilą od analizujących wyniki i klasyfikację, że Bartek mógłby nie wystąpić w następnym turnieju i tak byłby na pierwszym miejscu w "generalce" - uśmiecha się Madsen.
Następne zawody SGP (6.runda) odbędą się 15 lipca w szwedzkiej Malilli.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz