Rozmowa z Mikołajem Frankiewiczem – prezesem Speedway Kraków. Rozmawia Tomasz Zalewa
Speedway Kraków jedzie w tym roku, żeby przypomnieć się kibicom i sponsorom? Czy stawia pan jakiś konkretny cel przed zespołem?
[ZT]36793[/ZT]
Na pewno przede wszystkich chodzi o wygrane na własnym torze. Chcielibyśmy tutaj stworzyć taką małą twierdzę, którą drużynom przyjezdnym będzie trudno zdobyć. Czyli powalczyć skutecznie o zwycięstwo na swoim torze i spróbować poszukać punktów gdzieś na wyjeździe, żeby urwać trochę punktów rywalom i napsuć im krwi. Być może to pozwoli nam załapać się do tych play-offów.
Przygotowania indywidualne zawodników zgodnie z planem?
Jestem o to spokojny. Przecież ci ludzie wiedzą po co wyjadą na tor i lekceważąc przygotowania zaszkodzą wyłącznie sobie, bo może to być dla nich koniec żużlowej przygody. Jesteśmy w stałym kontakcie z zawodnikami, których mamy w kadrze na ten sezon. Praktycznie codziennie, czy to ja czy trener Adam Weigel rozmawiamy z nimi i sprawdzamy jak to przygotowania przebiegają. Z tym nie ma najmniejszego problemu. Wymieniamy się uwagami co do sprzętu, a wiem, że zawodnicy są solidnie przygotowani i bardzo poważnie traktują szansę jaką dostali w Krakowie. Większość zawodników skupiła się na silnikach od jednego tunera, który będzie w tym roku współpracował z naszym klubem. Mam nadzieję, że to wszystko wypali.
A kto awansuje? Wybrzeże Gdańsk lub Start Gniezno? Czy jeszcze ktoś inny?
Może być jakaś niespodzianka. Tak jest zresztą niemal co roku. Finał Zielona Góra – Krosno? Kto dawał szanse „Wilkom”? Tym bardziej, że Falubaz w rundzie zasadniczej wszystkich wciągnął nosem i był niemal pewny, że awansuje do PGE Ekstraligi. W tej najniższej lidze też zresztą nie zawsze ci pewniacy i faworyci zwyciężają. Nazwiska nie jadą, pokazuje równa dyspozycja wszystkich zawodników.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz