- Jeśli Szwecja i Dania ogłosiły, że liga wystartuje, to u nas tym bardziej musimy zebrać się i pojedziemy - mówi Alun Rossiter, menadżer angielskiego Swindon.
Drużyny występujące w lidze szwedzkiej skompletowały składy. Co prawda, nie wszystkie zespoły zapięły temat na ostatni guzik i kilka drużyn jeszcze pracuje, powoli kończąc kompletowanie kadry. Władze duńskiej ligi również ogłosiły, że rozgrywki wystartują w 2021.
- Wszyscy jedziemy na tym samym wózku, czyli pandemia hamuje decyzje, ale nie możemy zawiesić rozgrywek na dłuższy czas, gdyż ich nie odbudujemy - mówi o zagrożeniu i przestrzega Rossiter.
Zawodnicy są gotowi przystąpić do rywalizacji w Anglii, tylko czekają na zielone światło. Sytuacja jednak nie jest klarowna. Pojawiają się znaki zapytania i to nie tylko związane z pandemią.
Brytyjczycy są zaniepokojeni sygnałami napływającymi z Polski, gdyż władze PGE Ekstraligi i niższych klas rozgrywkowych proponują, by żużlowcy ścigali się maksymalnie w dwóch ligach. I właśnie z tym może być kłopot, ponieważ wielu żużlowców ma już podpisane umowy w Polsce i Szwecji. Niektórzy dogadali się w lidze duńskiej, część zawodników jest po słowie w lidze angielskiej.
Co zrobi Jason Doyle, który przymierza się do ścigania w Swindon, Vastervik i Unii Leszno? Australijczycy Rohan Tungate, Brady Kurtz, Jack Holder, Jaimon Lidsey oraz Nicki Pedersen, Robert Lambert, Dan Bewley, Peter Kildemand, Niels K. Iversen, Nicolai Klindt również dostali propozycję startów w więcej, niż dwóch ligach. Menadżer angielskiego Belle Vue Manchester Mark Lemon nawet nie wyobraża sobie, żeby nie mógł współpracować ze swoimi rodakami i nie mógł skorzystać z usług Kurtza i Lidseya.
- Jesteśmy dobrej myśli i wierzę, że najgorsze minęło - mówi Mark Lemon, czekając jak większość decydentów w ligowych zespołach, na szczepionkę przeciwko Covid-19.
Władze British Elite League wstępnie zapowiedziały, że z początkiem wiosny liga na wyspach wystartuje.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz