Żużlowy menadżer i mechanik Rafał Lewicki pracował na sukces m. in. Tomasza Golloba, Krzysztofa Kasprzaka i teraz Artioma Łaguty, który w tym roku został indywidualnym mistrzem świata. Dwaj mechanicy z teamu mistrza - Marcin Maroszek i Damian Brenk - może są mniej znani, ale mają doświadczenie,i są bardzoszanowani w branży. Odwiedziliśmy ich w warsztacie.
Na stadionach i przed telewizorami oklaskujemy żużlowców, naszych idoli. Zachwycamy się ich finezją, odwagą, brawurą. I słusznie. Ale na żużlu zawodnik nie jest samotną wyspą. To, co wyczynia na torze to jedno, a drugie to ludzie, którzy za nim stoją. Bez zgranego i świetnego teamu nawet największy mistrz nie mógłby utrzymywać wysokiego poziomu przez cały sezon. Mówią o nich ludzie z cienia, ludzie kulis. Bo wykonują ciężką pracę, której nie widać. Zamiast fleszy i kamer, wolą smar i narzędzia. I warsztat, albo park maszyn. To wcale nie znaczy, że w ich pracy brak adrenaliny, trudnych wyborów, odważnych decyzji.
Dziś porozmawiamy o pracy mechaników, a naszymi gośćmi są chłopaki z teamu mistrza świata Artioma Łaguty. Rozmawiamy z jego wieloletnimi mechanikami i menadżerem. Gośćmi Magazynu Żużel byli: Rafał Lewicki, Damian Brenk, Marcin Maroszek. Posłuchajcie, bo warto. Opowiadają niesamowite historie, o których kibice nie mieli pojęcia. Odsłaniamy tajemnice parku maszyn mistrza.
[WIDEO]199[/WIDEO]
&t=2s
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz