Rozmowa z Tadeuszem Zdunkiem - prezesem Wybrzeża Gdańsk. Rozmawia Tomasz Zalewa
W niedzielę mecz w Ostrowie Wielkopolskim. Ważny? Bardzo ważny? Najważniejszy w sezonie?
Po prostu mecz jak każdy inny. Dla nas to właściwie obojętne.
Żartuje pan?
Nie, a dlaczego mam żartować? Nie nastawiamy się na ten mecz, że musimy go wygrać, przegrać, czy zremisować. To nie ma już większego znaczenia. Pojedziemy do Ostrowa kompletnie bez „spinki”, kompletnie bez jakiejś presji nakładanej na zawodników i zespół. Wyjdzie co wyjdzie. Czy my będziemy na miejscu siódmym, czy na szóstym na koniec sezonu, to już raczej nie robi jakiejś wielkiej różnicy.
A play off?
Ale co play off? Ja wszystko rozumiem, ale powiem o rozmowie z człowiekiem jednej z drużyn z Ekstraligi. Byliśmy niedawno razem na wyjeździe i on mi mówi tak. Nie chcemy awansu do play off, bo to są koszty, a nie ma z tego żadnej korzyści. Jeżeli jest play off i jedziemy o coś konkretnego, to jest fajnie. Ale jechać, po to, żeby tylko jechać? Każdy musi sobie sam odpowiedzieć. Jak się na wejście w play off trafi na Falubaz, to wszyscy chyba są realistami?
W sensie, że jechać, żeby jechać, a efekt i tak z tego żaden?
To tak jak ja bym sobie poszedł na walkę, żeby się bić z Pudzianowskim, bo dostałem nagle taką szansę.
Czyli brak awansu do play off to nie będzie w Gdańsku, koniec świata?
Absolutnie nie. Ale chcę też powiedzieć o czymś innym. Przed sezonem wszyscy nam wróżyli, że Gdańsk to będzie pierwszy kandydat do spadku z I ligi. I gdzie oni są dzisiaj? Zrobiliśmy swoje, utrzymaliśmy się w I lidze i to był najważniejszy cel na ten sezon. A gdyby nie kilka słabych występów naszych zawodników, którzy mieli tu być liderami i przywozić punkty, to bylibyśmy w czwórce. Jak się uda, to powalczymy, a jak nie wyjdzie, to na pewno nie ma końca świata i jakiejś katastrofy w Gdańsku.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz