Zamknij

Ivan Mauger. Cz. 1. Rozczarowanie i porażki. Trudne początki

12:17, 17.01.2024 Aktualizacja: 13:10, 17.01.2024
Skomentuj Mauger zajmuje 3. miejsce we Wrocławiu w 1970 r. ZDJĘCIE: Kolekcja Johna Somerville'a Mauger zajmuje 3. miejsce we Wrocławiu w 1970 r. ZDJĘCIE: Kolekcja Johna Somerville'a

W ubiegłym roku obchodziliśmy 100-lecie speedwaya. Z tej okazji Międzynarodowa Federacja Motocyklowa (FIM) przygotowała obszerne teksty przybliżające sylwetki  wybitnych zawodników. Cykl nazwano „Gwiazdy Stulecia” i ukazał on się na www.FIMSpeedway.com. Otrzymaliśmy zgodę na przedruk tych materiałów na łamach naszego portalu. Rozpoczynamy od Ivana Maugera. Spośród tekstów w cyklu Gwiazd Stulecia, ten poświęcony nieżyjącemu już Nowozelandczykowi ma wyjątkową formę. To fragmenty autobiograficznej książki Ivana Maugera „The Will to Win”. By zadość uczynić wymogom związanym z udzieloną nam zgodą na przedruk informujemy, że właścicielem praw autorskich jest Sarah (Raye) Mauger, żona Ivana Maugera. A teraz zapraszamy w fascynującą podróż do przeszłości, żużlowej przeszłości. 

GWIAZDY WIEKU FIM SPEEDWAY | IVAN MAUGER

W historii światowego Finału FIM Speedway, wielki nowozelandzki Ivan Mauger góruje nad resztą. Pozostaje jedynym zawodnikiem, który najpierw zdobywał największą nagrodę na żużlu trzy lata z rzędu od 1968 do 1970, aby ostatecznie zostać pierwszym sześciokrotnym mistrzem świata w tym sporcie, wygrywając trzy kolejne tytuły w latach 1972, 1977 i 1979.

Choć Mauger zmarł w kwietniu 2018 r. w wieku 78 lat, serwis FIMSpeedway.com był zdeterminowany, aby własnymi słowami opowiedzieć historię największego żużlowca XX wieku – tak jak to robimy w przypadku wszystkich naszych gwiazd stulecia FIM Speedway.

Dlatego z przyjemnością przedstawiamy Państwu kilka fragmentów fantastycznej autobiografii ikony Kiwi z 2010 roku, pt. The Will to Win, za uprzejmą zgodą żony Ivana, Sarah (Raye) Mauger, którą uznajemy za właścicielkę praw autorskich do książki – napisanej przez Ivana obok dziennikarza żużlowego Martina Rogersa.

Ciesz się zapierającym dech w piersiach wglądem w to, co czynił mistrz świata FIM Speedway i poznaj smak jego niesamowitej recepty na sukces w ostatnim rozdziale serii Stars of the Century FIM Speedway, świętującej 100-lecie tego sportu w 2023 roku…

Ivan o wielkich marzeniach i uczeniu się od najlepszych…

W sporcie w dużej mierze indywidualnym musisz być swoim najlepszym sędzią, krytykiem i motywatorem. Miałem wielkie marzenia, zaryzykowałem wyjazd do Anglii, podjąłem zobowiązanie, zamieniłem je w rzeczywistość i zawsze wierzyłem w siebie, że to się stanie.

Mistrzowie świata i olimpijscy w różnych dyscyplinach sportowych również mieli marzenie i potrafili wyobrazić sobie siebie na miejscu zwycięzcy na podium. Niezależnie od tego, czy uczestniczyłem w prezentacjach Sportowca Roku, programach osobowości telewizyjnych czy podobnych wydarzeniach na całym świecie, spotkałem wielu wspaniałych ludzi, mężczyzn i kobiet, którzy wyznawali tę samą filozofię siły umysłu i wizualizacji.

[ZT]32745[/ZT]

Organizatorzy włożyli wiele wysiłku w zaplanowanie stołów podczas tych wydarzeń, ale kiedy nadszedł czas, aby wszyscy usiedli, nikogo to nie obchodziło. Zawsze przychodziłem wcześniej, żeby zobaczyć, kto gdzie powinien być, a potem siadałem obok kogoś, kto z pewnością był naprawdę interesującym towarzystwem.

Często zastanawiałem się, czy (nowozelandzki alpinista i odkrywca) Edmund Hillary lub (brytyjski sportowiec) Roger Bannister, Sebastian Coe, Daley Thompson i kilku innych nie sądzili, że to więcej niż zbieg okoliczności, że kilka razy siedzieliśmy obok siebie.

Osiągnięcie odpowiedniego nastawienia, aby odnieść sukces na żużlu, nie różni się zbytnio od tego, co muszą zrobić sprinterzy i pływacy. Ich przygotowanie do startów jest podobne do tego, co musiałem zrobić, szczególnie na imprezach międzynarodowych i mistrzostwach świata.

Tytuł nr 1 dla Maugera w 1968 r. ZDJĘCIE: Kolekcja Johna Somerville'a

Zbliżając się do linii startu, gdy na trybunach siedzi 100.000 widzów, a miliony przed telewizorami i mając tytuł mistrza świata za rogiem można być bardzo samotnym. Dowiedziałem się, że w każdym sporcie lub dziedzinie ludzkiej działalności wszyscy wielcy mieli marzenia i umiejętność określenia, dokąd zmierzają i kim chcą być.

To nie są sny, które każdy ma w nocy, kiedy śpi – są to sny, które masz w stanie alfa świadomości. Dzieje się tak wtedy, gdy potrafisz spowolnić swój umysł i skoncentrować się na sile umysłu oraz móc wizualizować, co chcesz zrobić w przyszłym roku, za sześć miesięcy, w przyszłym miesiącu, w przyszłym tygodniu lub jutro.

Czasami proces ten może być długotrwały. Minęło od 15 do prawie 29 lat, zanim spełniło się marzenie o zostaniu mistrzem świata na żużlu.

Kiedy przyjechaliśmy do Anglii po raz drugi, było to z wyraźnym zamiarem nadrobienia pięciu straconych lat. Miałem 18 lat, kiedy w 1958 r. wróciłem do Nowej Zelandii po dwóch sezonach na Wimbledonie, gdzie prawie nie zostałem dostrzeżony, i 23, kiedy wróciłem do Newcastle w 1963 r. Wiele obrazów przelatywało mi przez głowę, ale najczęściej obraz stania na szczycie na podium i słuchania hymnu narodowego Nowej Zelandii.

[BANER]0[/BANER]

W miarę rozwoju mojej kariery i życia inne, bardziej szczegółowe plany powstawały raczej przez miesiące niż lata, tak jak mój szósty i ostatni tytuł na żużlu w 1979 roku.

Najgorszy był dla mnie Światowy Finał na Wembley w 1978 roku. Dojechałem na ósmym miejscu, choć we wszystkich pozostałych zawodach nigdy nie byłem niżej niż czwarty. Mój silnik zepsuł się podczas wjazdu do pit-stopu podczas mojego pierwszego wyścigu, a potem upadłem w „ciasnym towarzystwie” Ole Olsena i Gordona Kennetta i musiałem dać sobie spokój.

Leżąc na torze, mówiłem sobie, że w przyszłym roku będzie inaczej i moja wizualizacja działała od tej sekundy aż do finału w Chorzowie w 1979 roku. Zajęło mi rok, zanim się o tym dowiedziałem, a także determinacja i siła umysłu, aby odnieść sukces w Polsce i wymazać z pamięci ten wyścig i finał z 1978 roku.

Dowiedziałem się wiele o sile umysłu od innych gości na tych uroczystościach, zadając im pewne pytania i znając odpowiedzi, jakich udzieliłbym, gdyby ktoś mi zadała te same pytania. Prawie bez wyjątku udzielali mi znanych odpowiedzi, z których wszystkie były pozytywne. To mi powiedziało, że mamy bardzo podobne pomysły, jeśli chodzi o wyznaczanie celów i wykorzystywanie siły umysłu do przewidywania różnych scenariuszy.

Mauger w barwach Newcastle Diamonds. ZDJĘCIE: Kolekcja Johna Somerville'a

Napisano o mnie wiele historii w związku z siłą mojego umysłu, poziomem koncentracji, technikami wizualizacji itd. – większość została napisana przez ludzi, którzy nie posiadają żadnej z tych cech w znaczącym stopniu i w związku z tym mają niewielkie lub żadne pojęcie o tym, kim byłem.

Ivan o przeprowadzce z Nowej Zelandii do Wielkiej Brytanii…

Jako uczeń-sportowiec odwiedziłem kilka regionalnych ośrodków na Wyspie Południowej, ale nigdy nie byłem poza Nową Zelandią.

Moja żona Raye była ode mnie o wiele lepsza, ponieważ jako dziewięciolatka odbyła podróż dookoła świata, kiedy jej rodzice przenieśli się do Nowej Zelandii. Pamiętała nie tylko emocje związane z podróżą, ale także wspomnienia Anglii, przynajmniej z miejscu urodzenia Carlisle'a i w jego pobliżu.

Moja świadomość Wielkiej Brytanii, choć nauczyciele woleliby, żebym wiedział więcej, ograniczała się do nazw różnych torów żużlowych. Panna Saunders ze szkoły Opawa, choć przebywała w Anglii kilka lat, ale nie mogła rzucić zbyt wiele światła na takie miejsca jak Wimbledon czy Belle Vue.

Wiedziałem, że Wimbledon znajduje się w Londynie i uważałem go za centrum wszechświata. Wiedziałem, że większość żużlowców pochodzi z Anglii, że Kiwi i Australijczycy, którzy wybierali się tam na wyścigi, byli częścią scenerii, a poza jeszcze Szwecją w żużel zaangażowanych jest bardzo niewiele innych krajów.

Źródłem informacji nie były dla mnie podręczniki szkolne, ale lektura Speedway Star i Ice News. To oraz plotki na trybunach i tarasach mojego lokalnego toru Aranui, kiedy egzotyczna gwiazda zza oceanu wleciała do Christchurch.

Pełni ekscytacji i wciąż podekscytowani po naszym ślubie, Raye i ja popłynęliśmy promem z Lyttleton na Wyspie Południowej do stolicy Wellington na nasz miesiąc miodowy. Mieszkaliśmy u kuzynki Raye, Leslie i jej męża Ralpha, w Karori niedaleko Wellington.

[BANER]0[/BANER]

Po krótkim postoju wsiedliśmy na pokład Rangitoto należącego do New Zealand Shipping Line i udaliśmy się w podróż do Anglii w 1957 r. Dwudziestodwutysięczny liniowiec przewoził 460 pasażerów, a przebycie oceanu przez wyspę Pitcairn, Panamę i Curaçao zajęło ponad miesiąc.

Ponieważ nasze bilety były rezerwowane w różnych terminach, musieliśmy zadowolić się oddzielnymi kabinami, ale poza tym na pokładzie mieliśmy mnóstwo rozrywki. Ale oboje nie mogliśmy się doczekać, aby dostać się do Anglii i rozpocząć prawdziwą przygodę.

Rejs dobiegł końca, w końcu wysiedliśmy na lad, zabraliśmy nasze rzeczy i znaleźliśmy pociąg jadący do Londynu. Nic nie wiedzieliśmy i nie mieliśmy pojęcia, czego się spodziewać.

Naszym pierwszym wrażeniem po zobaczeniu Anglii były rzędy identycznych domów szeregowych, wszystkie z kominami. Nigdy nie widzieliśmy piętrowego autobusu i nie wiedzieliśmy, co to jest! W dzisiejszych czasach małe dzieci lecą samolotem na Heathrow i wiedzą, czego się spodziewać, ponieważ nie ma nocy, w której w telewizji nie byłoby ujęcia Londynu, filmu lub programu w języku angielskim. Wiedzą wszystko o Anglii od piątego roku życia. Nie ma już mistycyzmu.

Pogoda była znacznie chłodniejsza, niż się spodziewaliśmy, ponieważ była wczesna wiosna. Nigdy jednak nie narzekaliśmy na pogodę, gdy mieszkaliśmy w Anglii. Byliśmy tam dla żużlu i pogoda nie była dla nas żadnym problemem. Oczywiście zaliczaliśmy też obowiązkowe zwiedzanie, takie jak oglądanie gołębi na Trafalgar Square i spacerowanie po Piccadilly Circus i Oxford Street.

Mauger mógł zakończyć karierę jako jeden z najlepszych zawodników wszechczasów. Jednak podczas jego pierwszej próby przedostania się do Wielkiej Brytanii nic nie poszło zgodnie z planem, co skłoniło go do powrotu do Nowej Zelandii już po dwóch sezonach.

Sukces może być świetnym bodźcem i pomocą w dalszych osiągnięciach. Jeśli go osiągnąłeś, to znasz i rozumiesz proces prowadzący do uzyskania pożądanego rezultatu.

Jednak rozczarowanie i porażka są równie potężnym narzędziem motywacyjnym, jeśli zostaną skutecznie zastosowane. Moja początkowa kariera była pełna frustracji. Sztuka polegała na tym, aby wyciągać wnioski z każdego doświadczenia i wyjść z niego silniejszy i mądrzejszy. To lekcja, którą należy wyciągnąć z przeciwności losu.

Kluczowym momentem dla mnie był ten, gdy stałem na nabrzeżu w Tilbury w 1958 roku i patrzyłem, jak Raye i nasza najstarsza córka Julie wypływają do Nowej Zelandii – zaledwie rok po tym, gdy świeżo po ślubie, mając niewiele więcej niż garść wspólnych marzeń, przybyliśmy do Anglii z dużymi nadziejami i oczekiwaniami.

Kiedy po raz pierwszy startowałem na Wimbledonie w 1957 roku, największym szok przeżyłem, gdy zobaczylem, jak szybko wszyscy ścigali się po torze. Dotarłem do Anglii i zobaczyłem tych gości jadących na pełnym gazie, jadących szybciej, niż kiedykolwiek myślałem. Zawsze wyobrażałem sobie, że legenda Nowej Zelandii Ronnie Moore był jedynym, który tego dokonał. Nie mogłem w to uwierzyć i całkowicie nie doceniłem standardu.

Chociaż moje pierwsze okrążenia nie były czymś godnym rozpamiętywania, (promotor) Ronnie Greene powiedział mi, że będę w drużynie Wimbledonu, aby w Wielki Piątek zmierzyć się ze Spartą Wrocław, polską drużyną, w pierwszym meczu u siebie w sezonie 1957 .

Przeciwko przeciwnikowi, który okazał się na całkiem przeciętnym poziomie, udało mi się zdobyć jeden punkt z dwóch przejazdów, a Wimbledon pogalopował do zwycięstwa 66-30.

[ZT]32714[/ZT]

Ale to nie wystarczyło, aby zapewnić mi miejsce w pierwszym oficjalnym meczu drużyny na stadionie Rayleigh w Britannia Shield. Zamiast tego, żeby skorzystać z kolejnej szansy, musiałem pojechać do Liverpoolu na mecz kontrolny z Oksfordem i ponownie zastąpiłem Cheetahs, zdobywając jeden punkt. Potem miałem nadzieję, że w poniedziałkowy wieczór odbędzie się dla mnie druga połowa wyścigu. W tym sezonie przytrafiły mi się jeszcze tylko dwa występy w seniorskiej drużynie – u siebie z Norwich w Britannia Shield, gdzie nie udało mi się sprawić kłopotu strzelcom, oraz wizyta w Lidze Narodowej w Ipswich, która zapewniła mi jedno trzecie miejsce.

Raye i ja przeżyliśmy naszą pierwszą angielską zimę, ale szybko stało się jasne, że kończą nam się fundusze, zwłaszcza że pojawiło się dziecko, czyli kolejna osoba do wyżywienia.

Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jeśli Raye zabierze Julie z powrotem do Christchurch, a ja pozostanę w Anglii i skupię wszystkie swoje wysiłki na zrobieniu postępów w sezonie 1958 przed moim powrotem do Nowej Zelandii. Musieliśmy pożyczyć od rodziców, żeby pomóc jej wrócić do domu.

Prawie rok wcześniej przyjechaliśmy, aby rozpocząć wielką przygodę. Teraz patrzyłem, jak moja żona i dziecko wchodzą na pokład Rangitoto w Tilbury, aby wyruszyć w podróż powrotną do Nowej Zelandii. To był kluczowy moment nie tylko dla mojej kariery, ale także w naszym życiu. Nie mieliśmy pojęcia, co przyniesie przyszłość, nie mieliśmy pewności, że mój drugi rok w Anglii będzie bardziej satysfakcjonujący niż pierwszy, nie mieliśmy żadnych gwarancji, jak każde z nas poradzi sobie z długą rozłąką.

Sytuację pogarszał fakt, że obsługa pasażerów w porcie zajmowała wtedy wiele godzin, a im dłużej to trwało, tym bardziej było to denerwujące. Byliśmy tam od wczesnych godzin porannych, kiedy pasażerowie wsiadali na łódź i wszyscy dowiadywali się, gdzie są kabiny i tak dalej. Potem nadeszło ogłoszenie przez radiowęzeł, aby wszyscy niepasażerowie opuścili statek. Ci, którzy wypływali, stali przy relingach statku, a krewni i przyjaciele stali na nabrzeżu, obserwując i machając. W końcu statek zrzucił cumy i powoli popłynął w dół Tamizy.

Po prostu stałem i płakałem, obserwując statek, dopóki nie zniknął z pola widzenia. Nigdy nie zapomniałem tego uczucia, gdy tak długo stałem sam na sam ze swoimi myślami. Ale kiedy Rangitoto zniknęło z pola widzenia, wsiadłem do mojej małej furgonetki Ford Thames za 15 funtów i pojechałem z powrotem do naszego mieszkania.

Wtedy przyrzekłem sobie, że poświęcę się zrobieniu wszystkiego, co w mojej mocy, aby zostać mistrzem świata i że nigdy więcej nie znajdę się w tej samej sytuacji. Powtarzałem sobie 100 razy: „Nie będę w takiej sytuacji, gdy następnym razem wrócimy do Anglii”.

Sezon 1958 okazał się kolejną trudną drogą, ale ilekroć zadawałem sobie pytanie: „Po co ja to wszystko robię?”, mogłem też odpowiedzieć sobie… zostać mistrzem świata.

Źródło: FIMSpeedway.com

 

(FIMSpeedway.com)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%