W końcu powody do dumy mają kibice ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. 3 maja „Gołębie” w imponującym stylu pokonały Fogo Unię Leszno 54:35. Było to pierwsze zwycięstwo ekipy z województwa kujawsko-pomorskiego w PGE Ekstralidze A. D. 2024. Grudziądzcy fani są z pewnością zadowoleni z innego faktu. Chodzi o jazdę Jasona Doyle’a, który wreszcie zaprezentował się z dobrej strony w polskich zmaganiach.
[ZT]34038[/ZT]
[reklama.kliknij]
Działacze GKM-u zatrudniali Australijczyka z myślą o tym, że będzie on liderem lub przynajmniej jedną z czołowych postaci zespołu. Jednakże pierwsze trzy mecze ligowe wcale tego nie pokazywały.
Na inaugurację przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin (14 kwietnia) wywalczył 9 punktów w sześciu biegach. Wynik ten co prawda nie był tragiczny, jednak nie odzwierciedlał maksimum możliwości „Kangura”. W następnych dwóch spotkaniach z formą dawnego zawodnika m.in. KS Toruń czy Falubazu Zielona Góra było jeszcze gorzej. W obu bowiem wywalczył jedynie po 4 „oczka”.
Po głowach sympatyków speedway’a z Grudziądza chodziło pytanie: „Co się dzieje z Jasonem Doyle’em?”. Jednocześnie poważnie zastanawiano się, czy Doyle’e jeszcze pokaże na co go stać. Tymczasem Indywidualny Mistrz Świata z 2017 r. wystrzelił podczas pierwszej rundy tegorocznej Speedway Grand Prix w Gorićan (27 kwietnia).
Na chorwackiej ziemi spisał się wręcz rewelacyjnie. Nie dość, że stanął na drugim stopniu podium, to jeszcze w klasyfikacji końcowej znaleźli się za nim medaliści IMŚ z zeszłego sezonu; Fredrik Lindgren uplasował się na trzecim miejscu, Bartosz Zmarzlik – czwartym, a Martin Vaculik – dopiero dziesiątym.
[reklama.kliknij]
Wówczas wśród grudziądzan odżyły nadzieje, że Jason na właściwe tory wróci także w PGEE. I w końcu pojechał tak jak od niego oczekiwano przed startem ligi. We wspomnianej potyczce GKM-u z Unią przy swoim nazwisku zapisał 11 „oczek” z dwoma bonusami. Wprawdzie w tej batalii nie był najlepszym rajderem w swojej ekipie pod względem punktacji, ale na jego jazdę patrzono z ogromnym wrażeniem.
Pomimo nie najlepszych momentów startowych, sporo nadrabiał na dystansie. Dołożył więc znaczącą cegiełkę do premierowego w bieżącym sezonie tryumfu ZOOleszcz GKM-u w najwyższej klasie rozgrywkowej nad Wisłą.
W przypadku Jasona Doyle’a – patrząc na poprzednie lata – zwykle bywało, że ligowe zmagania – zarówno w Polsce, jak i Szwecji oraz Wielkiej Brytanii – rozpoczynał z przytupem.
Jednak końcówki w jego wykonaniu nie powalały na kolana. Czy teraz sytuacja miałaby się odwrócić? Czas pokaże.
W „gołębim” obozie po wygranej z „Bykami” na pewno teraz panuje wiara, że jeździec rodem z Newcastle (australijski stan Południowa Walia – przyp. red.) będzie kontynuować serię przyzwoitych występów. Ponadto liczą na to, że stały uczestnik cyklu SGP wraz m.in. z Maxem Fricke’iem, Jaimonem Lidsey’em, a także Wadimem Tarasienko poprowadzi drużynę do upragnionego awansu do play-off PGE Ekstraligi.
[reklama.kliknij]
Byłoby to bez wątpienia wspaniałe żużlowe święto w Grudziądzu. Wszak od czasu powrotu GKM-u do elity (2015 r.) nie udało się jeszcze uzyskać przepustki do fazy finałowej.
Tymczasem przed Jasonem Doyle’em kolejne wyzwanie. W sobotę (11 maja) na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się Grand Prix Polski. Już raz Australijczyk zajął miejsce na pudle w turnieju w stolicy. Miało to miejsce w 2017 roku, kiedy był trzeci.
Można się spodziewać, że i tym razem powalczy o jak najkorzystniejszy rezultat. Jak bowiem mówił o nim dla Magazynu Żużel znany i ceniony dziennikarz w świecie „czarnego sportu” Tomasz Lorek, „To jest harpagan, wojownik”. Pomóż nam rozwijać portal. KUP KOSZULKĘ albo KUP KUBEK albo POSTAW NAM MAŁĄ KAWĘ ☕
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz