Kibice Krono-Plast Włókniarza Częstochowa mogli po meczu w Gorzowie odetchnąć z ulgą – i to z szerokim uśmiechem na twarzy. Lwy po raz drugi pokonały Gezet Stal i nie tylko zapewniły sobie ligowy byt, ale też udowodniły, że potrafią walczyć do ostatniego metra toru. W Częstochowie – spokój i satysfakcja, w Gorzowie – nerwy, rozczarowanie i pretensje.
[ZT]38381[/ZT]
Po wszystkim w parkingu i na trybunach panowały zupełnie odmienne nastroje: wśród częstochowian radość i poczucie dobrze wykonanej misji, w obozie gorzowian – gorzkie rozczarowanie, świadomość ciężkiej walki o utrzymanie i głośne słowa frustracji. Przeczytajcie, co mediom klubowym powiedzieli trenerzy i zawodnicy obu klubów.
Trenerze, kończą się wakacje, a dla nas wakacje się zaczynają. Co możesz powiedzieć po tym spotkaniu?
Uff
I dziękuję za wywiad? [śmiech] A tak już na poważnie – na pewno ogromny kamień z serca?
Pewnie, że tak. Wszyscy tutaj gdzieś tam czuliśmy wagę tych zawodów. Po nieudanym początku wracaliśmy powoli, ale skutecznie. Jak mówiłem po ostatnim meczu u nas, że nie jedziemy tutaj niczego bronić, tylko jedziemy po zwycięstwo. Tylko z takim nastawieniem można coś ugrać, więc nie powiem, udało się, bo uważam, że wygraliśmy zasłużenie. I biorąc pod uwagę cały przebieg tego sezonu, szkoda tych kontuzji, bo naprawdę drużyna była bardzo fajna i stać było nas na dużo więcej. Myślę, że dzisiaj byśmy byli w zupełnie innym miejscu, gdyby nie te wszystkie kontuzje.
To nastawienie okazało się kluczowe właśnie, że przyjeżdżamy tutaj wygrać, że jesteśmy pewni swoich możliwości? Czy może to Gorzowianie się poczuli za pewnie? Jak to widzisz?
Ciężko powiedzieć. Pewno i jedno, i drugie po trochu, bo gdzieś tam czuli już zwycięstwo za pasem w Częstochowie, a to wcale tak nie jest. Mówię, już kilka takich meczy jechałem i ten rewanż u siebie z każdym biegiem, ten ciężar tego wyniku jest coraz większy i coraz cięższy, więc czasami łatwiej jest jechać pierwszy mecz u siebie i bronić wyniku na wyjeździe.
Tak mniej więcej od połowy zawodów wyglądało to tak, że lepiej odczytaliśmy chyba moment startowy. Czy zgodzisz się z tą tezą?
Nie do końca. Nie do końca, bo i Jason kilka startów przegrywał i gdzieś tam po przecinkach w pierwszym łuku odrabiał te straty. Piotr też kilka akcji w pierwszym łuku musiał zrobić takich, żeby te pozycje odbijać. No dzisiaj rewelacyjnie startował Mads. Nie można powiedzieć, że komplet wygranych startów. Szkoda, że nie od początku sezonu. To też ta kontuzja by nie była, bo wiadomo, że gdzieś jak tych startów się nie wygrywa, to później trzeba się mocno pchać i te ryzyko kontuzji zawsze jest większe.
To co, nie musisz przebukowywać lotu i możesz zacząć wakacje?
Nie, jeszcze nie mam, ale zaraz siądę do komputera i coś znajdziemy.
No to powodzenia w takim razie. Dzięki wielkie. No i cieszymy się, że ten sezon już się dla nas skończył.
Też dziękuję. Przy okazji, myślę, że ostatni wywiad, to chciałem podziękować kibicom za doping w całym sezonie. Dziękujemy. Myślę, że mogło być lepiej, ale co ma wisieć, nie utonie.
Trenerze, chyba nikt nie oczekiwał takiego rezultatu, jakim zakończyło się to spotkanie. Jakby mógł trener opowiedzieć, co się wydarzyło, czego zabrakło i co możemy zrobić?
Punktów. Punktów zabrakło. Najgorzej żałuję dwóch biegów, gdzie wychodziliśmy na 5:1 i zawodnicy popełnili błędy na 1 łuku i dali się wywieźć. Dwa razy tak się stało, Doyle to zrobił i oddaliśmy im punkty. Jechali dobrze, ale to są ciężkie mecze. Dawaliśmy z siebie wszystko, ale jednak było za mało.
Przed nami kolejne spotkania, musimy zrobić wszystko, żeby się do nich jak najlepiej przygotować. Czy mamy już jakiś plan działania?
Dopiero się zawody skończyły. Nie ma jeszcze żadnego planu. Będziemy robić wszystko, żeby potrenować, pojeździć i przygotować się należycie, żeby to rozstrzygnąć na własną korzyść.
Kacper, zacznijmy od tego, jak twoje zdrowie, bo trochę mówiąc kolokwialnie cię przeciorali na tym torze dzisiaj w Gorzowie.
No... nie jest źle.
No to teraz co? Można się szeroko uśmiechnąć, bo kończymy sezon, trudny sezon, który był dla nas bardzo wymagający. Musieliśmy się zmagać z kontuzjami, ale kończymy happy endem.
No tak, na pewno. Znaczy ogólnie szkoda, że kończymy sezon jak dla mnie. Natomiast cieszę się, że kończymy playdowny, bo wiadomo, że apetyty były większe i ten sezon się niefortunnie dla nas ułożył. Dobrze, że się kończy w tych playdownach z happy endem, natomiast jest niedosyt. Na pewno ta drużyna dużo lepiej mogła wyglądać, gdyby nie oczywiście kontuzje. Tak że dzisiaj wiadomo, możemy gdybać co by było, natomiast jest to co jest i oczywiście cieszymy się z tego, że możemy spać spokojnie.
Gorzowianie po meczu u nas w Częstochowie cieszyli się, bo że przegrali niewysoko. Natomiast ten dzisiejszy mecz pokazał, że nigdy nie należy cieszyć się z porażki. Dzisiaj co zaważyło na tym, że odnieśliśmy to zwycięstwo? Nie wiem, ten luz jakiś przed meczem, może pewność siebie czy odpowiednie odczytanie tego toru, bo tak mniej więcej od połowy zawodów to zaczęliśmy wygrywać starty.
No na pewno jakiegoś szczególnego luzu nie było, bo wiadomo, że to jest mecz tak naprawdę o życie.
Tylko chodziło mi o to bardziej, że przed meczem u nas było widać takie spięcie w naszej drużynie, a dzisiaj zupełnie inaczej.
Ciężko stwierdzić. Na pewno każdy chciał pojechać jak najlepiej i każdy inaczej okazuje emocje. Na pewno każdy ma w głowie to, żeby wygrywać swoje wyścigi i robić jak najwięcej oczek dla drużyny i to się dzisiaj udało.
To już wracając jeszcze do tamtego pytania. Gorzowianie, nie wiem, może oni sami się czymś zaskoczyli, wy ich zaskoczyliście, jak ty to widzisz?
Ciężko stwierdzić na gorąco. Na pewno nie było łatwo dzisiaj, właśnie zwłaszcza z tego startu wyjechać i trzeba było mocno kombinować w sprzęcie. Natomiast wiadomo, obieranie ścieżek to też jest ważna kwestia i wszystkiego po trochu, tak? Mamy dobrych zawodników po prostu i dzisiaj nasza drużyna była bardziej kompletna i wygraliśmy.
Jeszcze tak na koniec – 100 lat, 100 lat, panie kapitanie. Ostatnia dwójka z przodu.
Tak, ostatnia. No dziękuję [śmiech]
Opowiedz nam, jak to widziałeś dzisiejsze spotkanie, bo pewnie kibice liczyli na inny rezultat, ty na pewno też. Ale co poszło nie tak, jakbyś mógł w kilku zdaniach powiedzieć?
No zdecydowanie to nie był nasz mecz. Wszyscy, cała drużyna, chcieliśmy po prostu wygrać to spotkanie i byliśmy naprawdę nastawieni bojowo. Mieliśmy wszystko dograne. Przynajmniej tak myśleliśmy, że wszystko jest dograne tak, jak ma być. No niestety, mecz kompletnie nie poszedł po naszej myśli. Miałem też defekt – zatarł mi się silnik, lecz chyba za wiele by to też nie pomogło. Przede wszystkim chciałem podziękować kibicom, że przybyli tutaj i dopingowali nas. Jednocześnie chciałbym ich przeprosić, bo wszyscy wiemy, że to jest trudny sezon dla nas, bardzo trudny. Każdy chce jak najlepiej, każdy chce dowozić punkty, wygrywać, ale w tym sezonie nie wszystko idzie po naszej myśli. Damy z siebie wszystko, co jesteśmy w stanie, i poświęcimy teraz każdy dzień na to, żeby przygotować się do kolejnego meczu. Myślę, że na pewno nie zawiedziemy kibiców kolejny raz. Jeszcze raz przepraszam i teraz skupiamy się już na kolejnych meczach. Przetrwamy to.
Gezet Stal: Martin Vaculik - 8+2 (3,1*,0,1*,3), Anders Thomsen - 9+1 (3,2,2,1*,1), Mikołaj Krok – NS, Oskar Fajfer - 4 (0,1,1,2,0), Andrzej Lebiediew - 8 (2,2,2,2,0), Oskar Paluch - 8+1 (2*,1,3,d,2), Hubert Jabłoński - 6+1 (t,3,0,2,1*), Adam Bednar – NS
Krono-Plast Włókniarz: Piotr Pawlicki - 13+1 (2,3,3,3,2*), Mads Hansen - 7+1 (1,1,1,3,1*), Wiktor Lampart - 2 (1,0,1,0), Kacper Woryna - 9 (2,2,3,0,2), Jason Doyle - 15 (3,3,3,3,3), Kacper Halkiewicz - 1 (1,0,-), Szymon Ludwiczak - 0 (0,0,0), Franciszek Karczewski - 0 (w)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz