Gezet Stal Gorzów drży o utrzymanie się w PGE Ekstralidze. Sen z powiek jednak spędza znów sytuacja organizacyjno-finansowa klubu. Dobrze nie jest, ale w grodzie nad Wartą wierzą, że z tej ,,opresji” znów wyjdą zwycięsko.
[ZT]38410[/ZT]
Zwycięski dwumecz z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa byłby częściowym zbawieniem dla Stali, która nie musiałaby jechać dodatkowych spotkań, których jak się okazuje nikt w klubie nie przewidział... Po zimowym pospolitym ruszeniu klub uratowano przed upadkiem, a zespół douszczono do rozgrywek. Sytuacja jednak jest wciąż daleka od ideału. Dług Stali został mocno zmniejszony, ale mówi się, że dziura w budżecie to na tę chwilę 4 miliony. Dodatkowe spotkania będą kolejnym obciążeniem, którego w Gorzowie nie brano pod uwagę. Dług może wzrosnąć nawet o kolejne 1,5-2 miliony złotych. Na klubie ciążą też kredyty. Wydatnie klubowi pomogło miasto, była pospolita ,,zrzuta” kibiców, ale wszystko ma swój kres. Sytuacją zmęczeni są też kibice, którzy dali swój wyraz niezadowolenia po ostatnim meczu. Na odwagę i wypowiedź przed nimi odważył się tylko Andrzej Lebiediew, obiecując, że zespół będzie walczył do końca o uratowanie ligi. Kibice mają za złe zawodnikom (najemnikom), że biorą za swoją pracę duże pieniądze, ale nie przekłada się to na wynik i w dodatku myślą już o nowych klubach. W spotkaniu z Włókniarzem większą mobilizację było widać po gościach. Ci wręcz ,,gryźli” tor, by tylko zapewnić swojemu klubowi spokój. Po drugiej stronie takiej determinacji nie zauważyliśmy. ,,Sennie” wygląda od dłuższego czasu Vaculik, który ma zasilić Motor. Słabiej pojechał Thomsen, który wcześniej fantastycznie spisał się pod Jasną Górą. Żadnego biegu, pomimo ambitnej postawy nie wygrał Lebiediew, który ma się przenieść za miedzę do konkurenta z południa lubuskiego. Z drugiej strony w Gorzowie ,,uderzali” w mocne nazwiska pod kątem przyszłego sezonu. Sytuacja jest co najmniej zastanawiająca, bo jeśli w kasie są pustki, to nie prowadzi się ,,bitwy” o drogie nazwiska. Wszystko to ma krótkie nogi. Wygląda to na mało przemyślane ruchy na zasadzie - ,,a jakoś to będzie”, albo ,,razem damy radę”...
Sytuacji bacznie przygląda się znów prezydent miasta Gorzowa, który można rzec, że zimą wstawił się za Stalą. Teraz znów probóuje ratować sytuację, mówiac coś o restrykturyzacji... Na słabą sytuację klubu reaguje też PGE Ekstraliga. Prezes Wojciech Stępniewski przyznał bez ogródek, że teraz pobłażania nie będzie, a Stal ma czas do końca października na wyprostowanie wszystkich spraw i wywiązanie się z planu naprawczego.
-Gorzowskie środowisko musi się zastanowić nad tym, czy stać je na jazdę w PGE Ekstralidze. Jeśli nie, to Metalkas 2 Ekstraliga czeka. Tam też jest życie. Tam też są emocje i wyścig podobnie składa się z czterech okrążeń. Biegi są fantastyczne, a trybuny wypełnione. Zabijanie się za wszelką cenę o PGE Ekstraligę , gdy się nie ma środków nie jest rozwiązaniem. Czasami trzeba odpocząć – przyznał Stępniewski.
PGE Ekstraliga ma tym razem nie odpuścić ani na trochę. Nawet jeśli po ewentualnych barażach Stal by się utrzymała, ale sprawy do końca października nie były wyprostowane, to wówczas zespół nie zostanie dopuszczony do rywalizacji w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz