Cellfast Wilki Krosno potrzebowały trzech biegów, by rozpoznać sytuację i rozszyfrować gnieźnieński tor. Później goście ostro ruszyli do ofensywy. Zadali kilka mocnych ciosów i przeciwnik się nie podniósł.
Miejscowi kibice byli niezadowoleni z postawy swojej drużyny. Po każdym biegu pojawiały się gwizdy i niewybredne okrzyki. Menadżer Aforti Startu Gniezno Błażej Skrzeszewski i trener Tomasz Fajfer nie mieli czym strzelać, żeby odwrócić losy spotkania. Tylko Antonio Lindbaeck próbował nawiązać walkę z przeciwnikiem. Gnieźnianom nie pomagały rezerwy taktyczne.
Wilki osiągnęły cel i to w sposób szybki, łatwy i przyjemny.
- Potrzebowaliśmy dwóch biegów na rozpoznanie sytuacji. Jak się okazało, dosyć szybko nam się to udało. Później czyli w kolejnych biegach już tylko powiększaliśmy przewagę punktową - mówi Ireneusz Kwieciński, trener Cellfast Wilków Krosno.
(fot. Magazyn Żuzel /Mariusz Cwojda) Wilki osiągnęły cel i to w sposób szybki, łatwy i przyjemny
https://www.tiktok.com/@magazynzuzel.pl/video/7100974083172584710?is_copy_url=1&is_from_webapp=v1
Przewaga gości tak duża, że aż żal miejscowej drużyny i jej kibiców - musieli przełknąć gorzką pigułkę. Jedynym usprawiedliwieniem czerwono-czarnych może być absencja dwóch czołowych zawodników leczących kontuzję. Zabrakło Oskara Fajfera i Petera Kildemanda. Fajfer był obecny w parku maszyn. Na następny mecz powinien już dołączyć do zespołu. Takie ma plany.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]325[/WIDEO]
Krośnianie po kiepskim weekendzie (mecz u siebie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz i Stelmet Falubazem Zielona Góra) i perturbacjach związanych z walkowerem, odzyskali nadzieję, wigor i dobry humor.
- Po pierwszej serii wyścigów zmieniliśmy przełożenie i wszyscy poszliśmy w dobrą stronę, zębatkami do góry i zyskaliśmy trochę więcej mocy w silnikach - dodaje Tobiasz Musielak.
Więcej mocy w silnikach w połączeniu z umiejętnościami zawodników pozwoliły Wilkom na wysokie zwycięstwo 61:29.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz