Przywitanie Stadionu Narodowego z cyklem Grand Prix było koszmarne. W 2015 roku wszystkie okoliczności wokół turnieju sprawiły, że kibice mieli dość. Później było już tylko lepiej. Do pełni szczęścia brakowało tylko triumfu Polaka.
W 2015 roku Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym miało wnieść nowe tchnienie do rywalizacji w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Zainteresowanie kibiców było spore. Ledwie 35 godzin i 53 tys. biletów było sprzedanych. Wynik kosmiczny. Przyszłość pokazała jednak, że fani czarnego sportu mieli prawo być zawiedzeni. Awaria taśmy startowej, rozrywający się tor i w efekcie zaledwie 12 odjechanych biegów.
Kompletna klapa
To była kompletna klapa, a smutek potęgował fakt, że to był ostatni turniej Tomasza Golloba w Grand Prix. Ostatecznie w przerwanych zawodach triumfował Matej Zagar.
Od 2016 roku wiele rzeczy się zmieniło. Układanie toru tymczasowego przez firmę Ole Olsena nadzorował m.in. Zenon Plech. W sezonie 2016 była niepewność, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Ostatecznie zawody się udały, kibice mimo wcześniejszych niepowodzeń, pojawili się na trybunach. To było święto żużla. Zwyciężył Tai Woffinden.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]307[/WIDEO]
W latach 2017-2019 mieliśmy jeszcze więcej emocji na torze. Szczególnie kapitalny turniej oglądaliśmy w 2017 roku, a w pamięci mógł zapaść bieg dwunasty, gdzie Jason Doyle i Fredrik Lindgren wielokrotnie wymieniali się pozycjami w walce o pierwsze miejsce.
Lindgren to zawodnik, który doskonale czuje się na Stadionie Narodowym. Szwed trzy razy stanął na podium, w tym raz na jego najwyższym stopniu. Tai Woffinden jest z kolei jedynym żużlowcem, który triumfował w Warszawie dwukrotnie (2016, 2018).
Świetna reklama żużla
Turniej w Warszawie jest doskonałą reklamą żużla ze stadionem wypełnionym po brzegi. Jednak jeszcze nigdy polscy kibice nie śpiewali Mazurka Dąbrowskiego po zakończeniu zawodów. Pięć turniejów nie przyniosło żadnego triumfu Polaka, ale z drugiej strony na wyniki nie można narzekać.
W 2015 roku w okrojonym turnieju trzecie miejsce zajął Jarosław Hampel. W latach 2017-2018 drugie miejsce przypadło Maciejowi Janowskiemu, a rok później trzeci był Patryk Dudek. Później na świecie zapanowała pandemia koronawirusa i Grand Prix zniknęło z Warszawy.
Co ciekawe nigdy na "pudle" nie stał Bartosz Zmarzlik. Wydaje się, że teraz to najpoważniejszy kandydat do złamania serii bez wygranej Polaka na Narodowym. Od ostatnich zawodów w stolicy sporo się zmieniło. Zmarzlik jest już dwukrotnym mistrzem świata, a w ostatnich tygodniach zachwyca formą.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz