Sztab szkoleniowy Fogo Unii Leszno uzgodnił, że Brady Kurtz i Jaimon Lidsey wystąpią w dwóch meczach każdy. Teraz menadżer Piotr Baron zdecyduje, co dalej: Kurtz czy Lidsey?
Szkoleniowiec drużynowego mistrza Polski wybrał "Jaymo" i on wystąpi w następnym meczu leszczyńskich Byków. Biało - niebieskich czeka wyjazdowa potyczka z PGG ROW Rybnik.
- To nie jest komfortowa sytuacja, gdy w drużynie jest więcej zawodników, niż miejsc w składzie. Ktoś musi uzbroić się w cierpliwość. Tym razem na mnie wypadło. Nie narzekam. Czekam na swoją szansę - mówi Brady Kurtz.
- Ktoś musi uzbroić się w cierpliwość. Tym razem na mnie wypadło - mówi Brady Kurtz (fot. Magazyn Żużel)
Kurtz zachowuje spokój, chociaż wiadomo, że o miejsce w składzie przyszło mu teoretycznie rywalizować z przyjacielem, współlokatorem i kompanem na co dzień.
- Jesteśmy przyjaciółmi, razem mieszkamy i wspólnie spędzamy dużo czasu. Owszem, każdy chciałby startować jak najwięcej. Czekam również na rozwój wydarzeń w lidze angielskiej, bo wtedy doszłoby nam trochę startów - potwierdza Jaimon Lidsey.
- Treningi to nie wszystko, musisz być w meczowym rytmie. Ale wiadomo, jaką mamy sytuację z koronawirusem i wszyscy musimy przetrwać - uspokaja Kurtz.
Nadmiar zawodników w drużynie zapewnia jej bezpieczeństwo i daje komfort trenerowi. Sytuacja gorzej wygląda z punktu widzenia zawodników.
Z perspektywy czasu można ocenić decyzję o rozstaniu Unii Leszno z Jarosławem Hampelem. Były wicemistrz świata regularnie ściga się w lidze i nie musi czekać na potkniecie kolegi z zespołu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz