Zamknij

Chris Harris zgłasza akces do polskiej ligi

07:13, 12.03.2020 Aktualizacja: 22:17, 24.05.2021
Skomentuj

Chris Harris "Bomber" ma na koncie występy w ponad 100 turniejach Grand Prix IMŚ, dokonania na brytyjskich torach i o dziwo, próżno go szukać w polskiej lidze. Dlaczego?

- Nie wiem i nawet się nie zastanawiam - odpowiada 38-letni Chris Harris. - Nie jestem aż taki stary, żeby myśleć o emeryturze. jestem zmotywowany, by cieszyć się speedwayem i kibicom dostarczać emocji.

Popularny "Bomber" jest znany z widowiskowej jazdy. Jego szarże na torze już nieraz zyskiwały uznanie ekspertów i kolegów z toru.

- Moje doświadczenie pozwala mi ryzykować na torze. Gdy byłem młodszy i mniej doświadczony również lubiłem zaatakować, ale różnie się to kończyło - przyznaje z uśmiechem Anglik. Chris Harris chciałby wrócić na polskie tory.

- Chciałbym wrócić, ale nie na jeden czy dwa mecze. Stać mnie na dobrą jazdę w każdym meczu. Śmieszą mnie pytania, czy poradziłbym sobie w ekstralidze. Oczywiście! W niższych ligach też sobie poradzę - zapewnia Chris Harris, który od kilku sezonów nie ma szczęścia do polskiej ligi. Dlatego zniknął z naszych stadionów. Nie wiadomo, czy wróci. Jedno jest pewne - chęci do ścigania mu nie brakuje. Być może doświadczony żużlowiec to dobra opcja dla klubów, które potrzebują fightera?.

Harris ma bardzo bogatą historie występów na polskich torach. Przygodę z polskim żużlem zaczynał w 2006 roku jako zawodnik ROW Rybnik, w 2008 roku przeniósł się do  KM Ostrów. W latach 2010-2011 był zawodnikiem Stali Rzeszów, potem Włókniarza Częstochowa i  GKM Grudziądz. W 2014 roku wrócił do Rybnika. Następnie  był zawodnikiem Wandy Kraków i ponownie Stali Rzeszów. Ostatnim polskim klubem, z którym się formalnie związał była w 2018 roku Polonia Piła. To chyba nie był dobry wybór, bo pilski klub był już wtedy w kłopotach finansowych. Ostatecznie Harris nie pojechał ani jednego meczu.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%