Trener Marek Cieślak po porażce w Krośnie nie ma wątpliwości, że plan runął, gdy Siergiej Łogaczow zachorował na koronawirusa. Rosjanin miał pozytywny wynik badania w czwartek, więc rybniczanie nie mieli wyjścia i ruszyli do działania. ROW Rybnik pod broń postawił Pontusa Aspgrena.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda)
- Szwed do Krosno nie mógł przywieźć swoich motocykli i tu powstał problem. Skorzystał ze sprzętu Łogaczowa. Niestety, motory Łogaczowa mu nie pasowały - tłumaczy trener Marek Cieślak.
Aspgren początkowo nie chciał startować na pożyczonym motocyklu. Trener i działacze ROW przekonali go, gdyż nie było innego wyjścia. Żużlowiec w sobotę startował w Speedway Grand Prix w Malilli i we wtorek miał stawić się na meczu w lidze szwedzkiej. Gdyby miał podróżować do Krosna samochodem, to nie zdążyłby na ligę szwedzką.
- Już na próbie toru miał problem. Później w meczu było podobnie - mówi o Aspgrenie Cieślak. - Może gdyby pojechał na swoim motocyklu, to nie byłoby kłopotu. Zdobyłby potrzebne nam punkty i wygralibyśmy mecz. Byliśmy bojowo nastawieni i chcieliśmy wygrać. Teraz zamiast ze Zdunek Wybrzeżem pojedziemy z Ostrovią. Mimo że w rundzie zasadniczej przegraliśmy z nią, to przecież mamy trzy tygodnie, żeby solidnie przygotować się do półfinału play off.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz