Zamknij

Mechanik z łańcuchem na toromistrza

09:01, 28.12.2019 Aktualizacja: 20:01, 24.05.2021
Skomentuj

Z tych opowieści można by napisać książkę. Świąteczno-noworoczne spotkanie z udziałem byłych żużlowców, trenerów, mechaników i działaczy Unii Leszno chwalili wszyscy uczestnicy. Oldboye  (bo weterani chyba brzmi mało elegancko) nie mają zbyt wielu okazji do wspólnych spotkań. Spotykają się sporadycznie, a szkoda, bo mają cudownie ciekawe historie do opowiedzenia.

- Piękna sprawa - chwali Ryszard Buśkiewicz spotkanie zorganizowane przez Stowarzyszenie Sympatyków Klubu Unia Leszno, gdzie miał okazję spotkać dawnych kolegów. -Powspominaliśmy stare czasy. Niektóre mecze, wyścigi i otoczkę zawodów.

Dla dobra wielkopolskiego żużla

"Buśka" z Włodzimierzem Helińskim, Grzegorzem Sterną, Romanem Jankowskim i mechanikiem Henrykiem Brodalą żartowali i śmiali się, gdy wspominali zabawne zdarzenia z czasów, gdy z Unią zdobywali mistrzostwo Polski. Były mecze, które zapisały się w historii, niektóre pozostały tylko w pamięci zawodników i mechaników.

Tak było, gdy Start Gniezno "wspierał" Unię, by osiągnęła korzystny wynik w wyjazdowym meczu w Rybniku. Zwycięstwo leszczyńskich Byków pozwalało Startowi utrzymać się w lidze. Tak zwaną "współpracę" pilotował pochodzący z leszczyńskiego, już dziś nieżyjący, znany działacz i sędzia żużlowy, który często żartował, że nic złego nie zrobił - tylko dbał o dobro wielkopolskiego żużla

Mechanik z łańcuchem

- Dziadek, pamiętasz łańcuchy na kierownicy? - śmiał się Henryk Brodala, świetny mechanik Byków, gdy na Wigilii spotkał Stanisława Kaźmierczaka, długoletniego toromistrza Unii Leszno.

- Wy pioruny, to wam się udało! - wyściskał Henia pan Stanisław, który wspominając tamtą sytuacje, śmiał się do łez.

A było to tak: któregoś dnia mechanicy i zawodnicy postanowili zrobić kawał toromistrzowi. Traktor stał przed warsztatem. Zanim pan Stasiu zasiadł w ciągniku, Brodala i spółka powiązali łańcuchami kierownicę z dźwignią skrzyni biegów, siedzeniem - tak że żaden złodziej nie byłby w stanie go uruchomić.

- Ja nie wiedziałem, co się stało. Szarpię za kierownicę, próbę wcisnąć sprzęgło i nic. Szarpie łańcuchy, miotam się w kabinie traktora. Nie wiedziałem, co robić. W tym czasie mechanicy siedzieli sobie w oknie warsztatu i przyglądali się mojej walce z łańcuchami - wspomina pan Stasiu i dodaje: -Przynajmniej było wesoło!

Takich i podobnych sytuacji, wiele anegdot przytoczyli mistrzowie Polski sprzed lat na spotkaniu świąteczno-noworocznym. Przydałoby się spotykać częściej.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%