Rozmowa z Norbertem Kościuchem - zawodnikiem Orła Łódź.
Witold Skrzydlewski powiedział mi, że z I ligi spadnie w tym roku Gniezno, albo Łódź.
(fot. Orzeł Łódź)
(cisza). I jak ja mam to skomentować? Tak samo my, jak i Gniezno nie chcemy tego spadku do II ligi. Patrzę na kolegów, rozmawiamy sporo i każdy z nas chce być w tej szóstce, która pojedzie w play off. Tylko póki co, tak średnio nam to wychodzi. Sami sobie skomplikowaliśmy drogę do tej fazy play off, na szczęście zostało jeszcze kilka spotkań i postaramy się, żeby na finiszu sezonu wyglądało to lepiej niż teraz. Wyboista droga i cały czas jakieś przeszkody na niej wyrastają. Ale z tego co widzę, to w zespole nie ma poddania się. Jest wola walki i wierzę, że przełoży się to na lepsze wyniki w lidze. A jak jest energia i jest power to zawsze zostaje iskierka nadziei.
A może czas pomyśleć o zmianie klubu? Wielu zawodnikom, nowe środowisko jednak pomaga.
Nie wiem. Po sezonie o tym porozmawiamy. W październiku pomyślimy. Póki co mam zadanie do wykonania w Łodzi. Mam świadomość w jakiej sytuacji znajduje się Orzeł. Ja sam wiem na co mnie stać i sam wiem, co w tej chwili prezentuję i pokazuję na torze. Daleko jestem do tego, co jeszcze spokojnie mogę pokazać w lidze.
Pociesza mnie, że nie mam dość żużla, mam w sobie dużo energii i chciałbym, żeby to wszystko wróciło już na właściwe tory. Mój nastrój i moja psychika, pomimo tych wszystkich problemów jest w jak najlepszym porządku. Z całą resztą walczymy. Muszę podejmować mądre i przemyślane decyzje, bo teraz można narobić jeszcze więcej szkody działając po omacku. Najgorzej, że te zmiany, poszukiwania i poprawki potrzeba czasu, a my tego czasu już niestety nie mamy. Wierzę cały czas, że jeszcze odpalę w tym sezonie.
Gniezno jest słabsze od was i spadnie?
Nie wiem, nie odpowiem na pytanie. Skupiam się na swoim klubie i na tym, żeby Orzeł Łódź zaczął w końcu jechać, tak jak wszyscy od nas oczekują. A nie ma się co oszukiwać, że zawodzimy i na pewno tak nie jedziemy. Na szczęście ten sezon cały czas trwa i wierzę, że nasz zespół się przebudzi. Ja zresztą też muszę się jak najszybciej pozbierać.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz