Zagraniczne gwiazdy szczodrze karmione polskimi pieniędzmi mają w nosie swoje ligi

- Pieniądze wypłacane w Polsce zepsuły rynek i teraz nawet gwiazdy nie chcą ścigać się w swojej ojczyźnie. Jak mamy budować i wzmacniać szwedzki speedway, gdy żużlowcy tylko gonią za pieniądzem? I nic więcej ich nie interesuje - grzmi Peter Knoft, szwedzki dziennikarz piszący o żużlu już ponad 20 lat.

To prawda, co mówi Knoft. Poruszyła go informacja, że Fredrik Lindgren zrezygnuje ze startów w sezonie 2023 w Bauhaus-Ligan. "Fredka" tłumaczy swoją decyzję, planami związanymi ze startami w PGE Ekstralidze i w Speedway Grand Prix. Jak się okazuje, nie tylko Lindgren oszczędza wszystkie swoje siły na polską ligę i SGP. Także Leon Madsen odrzucił ofertę startów w lidze duńskiej. Wcześniej ze ścigania w rodzimej lidze zrezygnował Tai Woffinden, co odbiło się głośnym echem w żużlowej Anglii.

Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:

[WIDEO]683[/WIDEO]

- Ja rozumiem, że Polskę stać na płacenie dużych pieniędzy zawodnikom i nikt im tego nie broni, ale to właśnie żużlowcy powinny zrozumieć i dać od siebie coś więcej. Powinni chcieć pokazać się w innych krajach, promować żużel, a nie tylko gonić za pieniędzmi. Niestety, tak to dzisiaj wygląda, że pieniądze zepsuły środowisko. Psują ligi w innych krajach - uważa redaktor Knoft.

- Gwiazdy wybierają dla siebie najlepsze kawałki finansowego tortu. Najlepiej zarabiają w Polsce, natomiast w Grand Prix warto się pokazać, żeby przyciągnąć bogatych sponsorów. Po co więc mają pałętać się i jeździć na zawody do Szwecji, Danii, Czech, czy do innego kraju. W Polsce zarobią wystarczająco i nie warto im ruszać tyłka we wtorek lub czwartek na Bauhaus-Ligan, czy do jakiejś innej ligi - kręci głową niezadowolony Knoft.

Podobno Madsen i Lindgren, to nie są jedyni zawodnicy, których nie zobaczymy na ligowych torach poza Polską. Z podobną decyzją noszą się inni zawodnicy. Jeszcze w tym miesiącu powinniśmy poznać ich nazwiska.