Zamknij

Przebudzili się i będą groźni dla każdego. Szóstka dla toromistrza

06:39, 23.05.2023 Andrzej Bartkowiak Aktualizacja: 06:45, 23.05.2023
Skomentuj fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda

 Jakże inaczej, niż mecz w Krośnie wyglądało spotkanie na toruńskiej Motoarenie. Tu i tu miały być emocje. Te pozytywne w niedzielę w PGE Ekstralidze obserwowaliśmy jednak tylko w grodzie Kopernika. Po obejrzeniu antyżużla na Podparpaciu mecz w Toruniu był ucztą dla fanów czarnego sportu.

[ZT]30209[/ZT]

Mecz w Toruniu nie miał faworyta. Gdyby goście z Lublina mieli w składzie Dominika Kuberę zapewne nie trudno byłoby wskazać drużynę, która ma większe szanse na komplet punktów. Motor próbował łatać dziurę w składzie i po części Koziołkom to się udawało. Spotkanie było jak rollercoaster.

Gdy wydawało się, że For Nature Solutions Apator zgarnie pełną pulę w przedostatnim biegu nastąpił zwrot. Nagle przebudził się Hampel, który po świetnej akcji minął Dudka i wraz z Jackiem Holderem dał Motorowi minimalne prowadzenie. Przed ostatnim wyścigiem w lepszej sytuacji był panujący mistrz Polski. W ostatnim znów działo się wiele. Gdy kibice byli pogodzeni z meczowym remisem na ostatnich metrach Robert Lambert o przysłowiowy błysk szprychy minął Bartosza Zmarzlika, a że pierwszy przyjechał świetny Emil Sajfutdinow, to Anioły rzutem na taśmę wydarły zwycięstwo i cenne dwa duże punkty.

Ciąg dalszy tekstu materiałem video:

Wynik niespodzianką nie jest, zważając, że Lublinianie jechali w osłabieniu. 44 punkty dają mistrzowi Polski ogromne szanse na zgarnięcie pełnej puli w rewanżu.

Apator, pomimo nikłej wygranej, naszym zdaniem odjechał najlepsze spotkanie w obecnym sezonie. Znów błyszczał wspomniany Sajfutdinow, co dla nikogo nie było niespodzianką. Świetnie walczył Lambert, wykonując akcję meczu na koniec spotkania. Wreszcie prędkość znalazł Patryk Dudek, który odzyskał radość z jazdy.

''Duzers” był zadziorny i mimo wpadek jego występ należy ocenić pozytywnie. Swoją rolę wypełnił Paweł Przedpełski, a cegiełkę do wygranej dołożył też Lewandowski. Na taki Apator patrzyło się z przyjemnością. Z przyjemnością oglądało się też ściganie na Motoarenie. Tu słowa uznania należą się toromistrzowi, bo wykonał kawał dobrej roboty i gdybyśmy mieli wystawić notę za stan nawierzchni, to byłaby to ocena celująca.

-Co się stało, że było tyle ścigania? Nie będziemy zdradzać tej tajemnicy. To efekt pracy wielu ludzi - powiedział Robert Sawina, menadżer klubu z Torunia.

[ZT]30206[/ZT]

Do Torunia powróciło więc ściganie, z którego ten tor kiedyś słynął. Z tego trzeba się cieszyć. Oby nie był to jednorazowy przykład tego, jak należy zrobić nawierzchnię na mecz o punkty w najlepszej lidze świata. Takich widowisk chcemy jak najwięcej. Nie zmąciła go nawet sytuacja z 11 biegu, kiedy doszło do ostrego starcia Lindgrena z Lampartem.

Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:

Obaj wylądowali na torze. Doszło nawet do słownej utarczki między zwaśnionymi zawodnikami. Krótko potem wszystko rozeszło się po kościach. Lindgren wydawał się być zdziwiony wykluczeniem. Sędzia podjął jednak słuszną decyzję, bo żużlowiec Motoru wjechał tam, gdzie już nie powinien. Owszem, takie sytuacje się zdarzają, bo to żużel, w którym część zawodników nie kalkuluje i jak jest cień szansy na wyprzedzenie rywala to dochodzi do takich sytuacji. Reasumując. Brawo Anioły, brawo toromistrz i podziękowania dla Motoru za podjęcie walki, pomimo braku jednego z liderów.

 

 

(Andrzej Bartkowiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%