Chrisa Holdera od dłuższego czasu nie widzimy na żużlowych torach. Były indywidualny mistrz świata przechodzi rehabilitację po upadku i kontuzji, której nabawił się w Grudziądzu. Australijczyk śledzi jednak losy swojego polskiego klubu, Unii Leszno. Nie omieszkał ostatnio skomentować fatalny upadek Janusza Kołodzieja.
[ZT]30291[/ZT]
Holder stał się ofiarą niebezpiecznej jazdy Kacpra Pludry, wskutek, której od dłuższego czasu nie może startować. Trudno też określić kiedy Australijczyk będzie gotowy do powrotu na tor. Pech Byków rozpoczął się właśnie od spotkania w Grudziądzu. Potem mieliśmy kolejne kontuzje. Do tego grona dołączyli kolejno: Nazar Parnitskyi oraz Grzegorz Zengota.
[FOTORELACJA]166[/FOTORELACJA]
-Niektórym polskim juniorom trzeba odebrać licencję – grzmiał na swoim profilu społecznościowym starszy z braci Holderów. Ten miał zapewne na myśli sytuację z meczu z Gorzowem, ale i zapewne tę, którą dobrze pamięta z Grudziądza.
Holder jak widać dość emocjonalnie podszedł do tego co się wydarzyło na torze. Trudno się jednak dziwić zawodnikowi, który też wskutek nieodpowiedzialnego zachowania rywala przebywa od dłuższego czasu na L-4. Żużel jest niestety sportem kontuzjogennym. Tym niektórym juniorom, jak to określił Holder licencji jednak byśmy nie odbierali. Wywalczylii ją, zdając egzamin zarówno teoretyczny, jak i praktyczny, więc zasłużyli na to, by móc ich nazywać żużlowcem.
[ZT]30284[/ZT]
Kontuzji, czy podobnych sytuacji torowych nigdy nie wykluczymy do końca. Upadki i kontuzje zawsze były, są i będą częścią żużla, czy się z tym zgadzamy, czy nie. Na szczęście wiele zrobiono już dla poprawy bezpieczeństwa, stąd dmuchane bandy. Dzięki nim kontuzji jest mniej, a większość upadków kończy się na strachu, albo kilku siniakach. Nie ulega jednak wątpliwości, że zespół z Wielkopolski jest największym pechowcem trwającego sezonu. Wypada wierzyć, że to już koniec tego pecha, który ciągnie się za Bykami już od tygodni.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz