Reprezentacja Australii przebyła najdłuższą drogę do finału Drużynowego Pucharu świata we Wrocławiu i nie chodzi o położenie geograficzne. Australijczycy musieli przedzierać się do elity przez dwa turnieje - półfinał oraz baraż. "Kangury" dzisiaj wieczorem spróbują zaatakować. Tak strategię zapowiada kapitan reprezentacji - Jason Doyle.
[ZT]30756[/ZT]
W barażu Australia nie znalazła godnego przeciwnika, dlatego jej żużlowcy punktowali od początku zawodów, wypracowując dużą przewagę.
- Przeprowadziliśmy odprawę zaraz po półfinale i powiedzieliśmy, że pojedziemy jeszcze raz. Myślę, że chłopcy pokazali jak poważnie traktują swoje obowiązki. Udowodnili na torze. Zaliczyli naprawdę imponujący występ - mówi z satysfakcją menadżer "Aussie".
- Jesteśmy w finale, po to tu przyjechaliśmy. nasza misja cały czas pozostaje do spełnienia, a rzeczywistość jest taka, że posiadamy bardzo zdolnych zawodników. Potwierdzili to w "Race Off", gdzie mieli duża przewagę nad rywalami - dodaje Lemon.
[ZT]30731[/ZT]
Menadżer Lemon nie mówi o szansach swojej drużyny w finale, unika tego tematu. Nie tylko Australijczycy, ale pozostałe ekipy, finaliści DPŚ wskazują Polskę jako głównego faworyta. Dodając, że biało-czerwoni znajdują się pod dużą presją. Poradzą sobie z nią, czy w emocjach i ferworze walki, popełnią błędy? Na to liczą po cichu konkurencji - Australia, Dania i Wielka Brytania.
Wieczorem na Olimpijskim poznamy odpowiedzi, wszystko się rozstrzygnie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz