Rozmowa z Rafałem Okoniewskim, nowym menadżerem Fogo Unii Leszno. Rozmawia Robert Duda
- Już myślałem, że nie wrócisz do żużla, gdy przestałeś ścigać się i zakończyłeś karierę. Fajnie, że znowu jesteś.
- To nie jest tak, że zamykasz wszystko jedną decyzją. Żużel towarzyszył mi w życiu od dziecka, bo przecież tata startował i później mnie wprowadzał do tego sportu. Cieszę się, że w ostatnich sezonach mogłem brać udział w żużlowym życiu. Za sprawą Szymona Szlauderbach, który zaprosił mnie do współpracy. Byłem członkiem jego teamu, starałem się mu pomóc. Mamy ze sobą bardzo dobre, koleżeńskie relacje. Teraz jednak czeka mnie inna praca.
- Na pewno większe wyzwanie, większa odpowiedzialność, gdyż jest to stanowisko pierwszego trenera w klubie PGE Ekstraligi. Jesteś debiutantem.
- Zgadza się, duże wyzwanie, obowiązki i odpowiedzialność. Co do debiutanta, to każdy kiedyś zaczynał. Moi koledzy - Darek Śledź czy Mariusz Staszewski - też kiedyś zaczynali. Ja idę tą samą drogą.
[ZT]31740[/ZT]
- Byłeś zaskoczony propozycją jaką dostałeś z Unii Leszno?
- Trochę byłem, chwilę zastanowiłem się i mówię: dlaczego nie. I jedziemy z tym koksem. Poza tym, byłem w Unii jako zawodnik, co prawda krótko. Ale zdobyliśmy drużynowe wicemistrzostwo Polski w 2002 roku.
- Jako menadżer miałeś wpływ na decyzje kadrowe w drużynie?
- To już było poukładane. Mnie cieszy, że mamy w składzie ambitnych chłopaków, bardzo obiecująca kadrę. Oczywiście, że nie mamy zespołu o sile Motoru Lublin, ale dysponujemy naprawdę wartościowym składem.
- Jak słyszę Okoniewski, to pierwsza myśl - bardzo dobre starty. Można się ich nauczyć, czy z tym trzeba się urodzić? Twój tata Mariusz Okoniewski był wybitnym tzw. startowcem. Ty odziedziczyłeś po tacie refleks na starcie, czy jednak wytrenowałeś?
- Dzięki treningom można dużo poprawić, wiele nauczyć się. Będziemy pracować i dążyć, żeby starty zawodników Unii były jak najlepsze. Przecież dobre wyjście spod taśmy, to prawie połowa sukcesu na żużlu.
[ZT]31732[/ZT]
- Starszych zawodników jak Janusz Kołodziej czy Grzegorz Zengota za dużo nie trzeba uczyć, ale młodzi zawodnicy otrzebuja wiedzy i doświadczenia.
- Gdyby Damian Ratajczak poprawił starty, to dzisiaj może byłby najlepszym juniorem na świecie. Zgadzasz się?
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź www.magazynzuzel.pl Obserwuj nas!
- Z Damianem i innymi chłopakami już pracujemy. Wydaje mi się, że Damian już poprawił wyjazd spod taśmy. A musi być jeszcze lepiej. Najważniejsze, żeby odpowiednio dokleić motocykl do toru, pojechać z koła. Obaj widzimy czego brakuje. Będzie dobrze.
- Czego mogę życzyć na nowej drodze żużlowego życia?
- Ja naprawdę jestem dobrej myśli, nie boję się pracy. Cieszę się, że dostałem szansę. Jestem optymistą, zobaczycie będzie dobrze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz