Gdzie jest Drabik? - pytali kibice, gdy spiker na stadionie przedstawiał uczestników finału młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Polski w Częstochowie. Nie chodzi o Maksyma Drabika, tylko o jego tatę Sławka. Kilka godzin przed zawodami pojawiła się informacja, że trener S. Drabik został zwolniony z Włókniarza.
"Sławek, Sławek D., Sławek Drabik, ole!" - skandowali kibice w środę na stadionie w przerwie MIMP. Ale trenera nie było na stadionie. Wyszło naprawdę niezręcznie. Mistrzem Polski został jego podopieczny - Mateusz Święcicki. Ten sam, którego Drabik swego czasu namówił do powrotu pod Jasną Górę z Krosna i się nim zaopiekował. Pracowali razem i złoty medal nie jest dziełem przypadku.
W boksie Świdnickiego w dniu zawodów zamiast Drabika pojawił się Marcin Momot, na co dzień menadżer i mechanik Mikkela Michelsena. Wiadomo, że byłoby niezręcznie, gdyby zwolniony z pracy Drabik krzątał się po parku maszyn.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Trener Sławomir Drabik został zwolniony z Włókniarza
Długo nie trwało i zwolnienie Drabika znalazło swoje wytłumaczenie, chociaż klub temu zaprzecza. Drabik przekazał na łamach Interii, że w tle całej sprawy kryje się transfer jego syna Maksyma do Włókniarza. To podobno młody Drabik postawił warunek, że po sezonie zostanie zawodnikiem Lwów, gdy nie będzie w klubie jego taty. Ojciec z synem nie rozmawiają już cztery lata. Bolesne, ale prawdziwe. Niestety.
Sławomir Drabik jest ikoną częstochowskiego klubu. Były żużlowiec przeżywa, to co się wydarzyło. I trudno się dziwić. "Slammera" starają się wspierać kibice. W Internecie huczy. Pojawiają się różne opinie, kontrowersje, także pod adresem władz częstochowskiego klubu. "Teraz była najlepsza okazja aby ich (tatę i syna - dop.red.) pogodzić i Prezes miał ku temu okazje a On poszedł na łatwiznę i wziął syna kosztem ojca" - piszą kibice Włókniarza.
Dwóch Drabików w jednym klubie, to za dużo? Nie! Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz