- „Blondyna” zawsze jeździ ze mną w samochodzie - śmieje się Jan Ząbik, były żużlowiec, aktualnie trener młodzieży w Toruniu. Ta "blondyna" to biała gumowa pałka. Do postraszenia, gdyby któremuś adeptowi włączyło się turbo. - Musi być - przekonuje trener, puszczając oko dla żartów.
[ZT]29865[/ZT]
Pana Jana nie musimy przedstawiać kibicom żużla. Ikona Stali Toruń i Apatora Toruń. Na żużlu ścigał się do czterdziestki. W dniu urodzin ogłosił zakończenie żużlowej kariery. Za metą zajął się pracą szkoleniową. To on wspierany przez władze toruńskiego klubu stworzył mini-tor. Jeśli nie pierwszy taki obiekt w Polsce, to na pewno jeden z pierwszych. Mini-tor znajdował się jeszcze na starym stadionie przy ulicy Broniewskiego. Na małym torze zaczynało przygodę z czarnym sportem wielu znakomitych zawodników.
Ząbik startował w lidze angielskiej (był zawodnikiem Sheffield) i tam widział podobne mini-tory. Gdy wrócił do Polski postanowił spróbować model angielski przenieść do Torunia.
- Zaproponowałem prezesowi Rogalskiemu, że zrobimy mini-tor wewnątrz naszego toru żużlowego na Broniewskiego. Poprosiłem o pomoc zaprzyjaźnione firmy, przygotowaliśmy wszystko, nawieźliśmy granitu. Ruszyliśmy ze szkoleniem. Byli chętni chłopcy. Przyjeżdżali do nas adepci żużla ze Szwecji. Gdy wyjeżdżali, zostawiali swoje motory, oczywiście nie za darmo - opowiada trener Jan Ząbik.
Ząbik wychował na mini-torze całą plejadę zawodników. Mógłby z nich stworzyć kilka zespołów. Robert Sawina, Krzysztof Kuczwalski, Piotr Baron, Waldemar Walczak, Wiesław Jaguś, Tomasz Świątkiewicz, Mirosław Kowalik, Tomasz Bajerski i wielu innych.
- Fajne chłopaki - uśmiecha się Ząbik. - Bywało różnie. Raz musiałem pogłaskać po głowie i pochwalić, innym razem gdy zasłużył strzeliłem po tyłku. Ale mieliśmy wyniki!
Ząbik nadal pracuje z adeptami żużla i ma dużą satysfakcję, radość i zadowolenie. Rodzice przywożą dzieci na zajęcia nie tylko z Torunia. Większość stanowią adepci z okolicy. Zapału do pracy nie brakuje. Jak mówi Ząbik, każdy z nich ma inny charakter, każdego szanuje i lubi. Co nie zmienia faktu, że "blondyna" zawsze musi być w pogotowiu, gdyby któregoś poniosła fantazja.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz