"Pełny dramaturgii był niedzielny mecz zielonogórskiego Polmosu-Beram z leszczyńską Unią. Gorąca atmosfera panowała w każdym miejscu stadionu momentami wręcz wrzało" - relacjonowała "Gazeta Lubuska" wydarzenia z meczu z udziałem dwóch odwiecznych rywali, który zakończył się bijatyką w parku maszyn i skandalem, który obiegł całą żużlową Polskę.
[ZT]30542[/ZT]
To co działo się 2 lipca 1995 roku na meczu w Zielonej Górze zostało zapisane w żużlowych kronikach. I wcale nie chodzi o piękne sportowe widowisko, wyścigi na wysokim poziomie, itp. Tematem jest skandal, jaki wybuchł po ostatnim biegu. Wtedy doszło do słownej wojenki Adama Łabędzkiego z kibicami miejscowego Falubazu, czyli wtedy Polmosu-Beram, bo pod taką nazwą zielonogórzanie występowali w 2.lidze.
Stawką meczu przy W69 był awans do 1.ligi, czyli wtedy najwyższej klasy rozgrywkowej.
[ZT]30533[/ZT]
"Unia po ewentualnym zwycięstwie w Zielonej Górze mogłaby praktycznie już przyjmować gratulacje za powrót do 1.ligi. Dodatkowym smaczkiem był fakt, że kibice leżących od siebie zaledwie o 100 kilometrów miast serdecznie się nienawidzą - relacjonowała "Gazeta Lubuska".
" Tak więc w Zielonej Górze było bardzo nerwowo, zarówno w parkingu, jak i na trybunach. Grupy szalikowców przez całe spotkanie obrzucały się wyzwiskami i wulgarnymi przyśpiewkami. Mecz rozpoczął się z dwudziestominutowym opóźnieniem, bowiem podczas prezentacji jakiś "dowcipniś" rzucił do sektora gości petardę z gazem łzawiącym, który dosięgnął również zawodników" - czytamy na Łamach "GL".
O tym, co było dalej - pisały o tym nie tylko "Gazeta Lubuska", "Panorama Leszczyńska, "Głos Wielkopolski", ale także tytuły ogólnopolskie na czele z "Przeglądem Sportowym" i katowickim "Sportem".
Wybraliśmy fragmenty z prasy.
"Nerwówka była także na torze. Zawodnicy, znający stawkę meczu, wyjeżdżali do kolejnych wyścigów bardzo spięci. Już w drugim biegu tylko przytomność Andrzeja Huszczy sprawiła, że bezpardonowa szarża Adama Łabędzkiego przy wejściu w pierwszy łuk nie zakończyła się wypadkiem. Chwile potem w 3. wyścigu doszło do groźnego karambolu, znów na pierwszym łuku. Walczacego ramię w ramię z Rifem Sajtgariejewem Dariusza Łowickiego "wyprostowało" na mokrej nawierzchni. Leszczynianin nie zdołał już "złamać" motocykla i z całym impetem uderzył w bandę, przewracając także młodszego kolegę Damiana Balińskiego. Łowicki został przetransportowany do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie prawej nogi i uszkodzenie miednicy".
Emocje sięgnęły zenitu w samej końcówce zawodów. Gospodarze w ciężkim boju wyszarpali zwycięstwo 46:44.
"Wydarte w ostatniej chwili zwycięstwo spowodowało eksplozję radości kibiców, a triumfator ostatniego biegu, Sławomir Dudek porzucając motocykl, niczym czterystumetrowiec zrobił rundę honorową wokół stadionu. Tę radość zakłóciły bulwersujące wydarzenia w parkingu. Adam Łabędzki po serii niezbyt przychylnych okrzyków ze strony oblepiających płot miejscowych fanów, cisnął w ich kierunku... metalową zębatkę od tylnego koła. Zębatka wbiła się w ławkę kilka centymetrów od czteroletniego chłopca. Jego ojciec zgłosił sprawę policjantom oraz przekazał ową zębatkę".
[ZT]30539[/ZT]
"Doszło do przepychanki i bijatyki. W pewnym momencie, będący w ogniu walki "Łabędź" po uderzeniu butelką rzuconą z trybun, upadł na ziemię. Całą zadymę zakończył przyjazd karetki pogotowia, która zabrała zawodnika do szpitala. Po opatrzeniu obrażeń, Łabędzki odjechał wraz z drużyną, do Leszna".
Sprawa wydarzeń na zielonogórskim stadionie ciągnęła się jeszcze długimi tygodniami. Unia wystosowała protest za brak zabezpieczenia i atak kibiców, Falubaz domagał się ukarania Łabędzkiego. Żużlowiec został wezwany przed oblicze temidy.
Adam Łabędzki po latach wspomina wydarzenia na zielonogórskim torze w rozmowie z "Magazynem Żużel". Zapraszamy!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz