Jadąc na zawody do Lublina nie wiedział, jaka jest ich ranga. Dopiero na miejscu, po wszystkim dowiedział się, że przyjechał na finał indywidualnych mistrzostw Polski juniorów. I zdobył brązowy medal. - To była metoda trenera, żeby wcześniej nie wywierać niepotrzebnej presji na młodych zawodnikach. Dlatego nie powiedział nam, że jedziemy na finał - wspomina Dariusz Baliński, który wtedy stanął na trzecim stopniu podium.
[ZT]30655[/ZT]
"Bally" zaczynał od gimnastyki zanim trafił na treningi żużlowców Unii Leszno. W 1983 roku zdobył żużlowe uprawnienia, czyli zdał egzamin na licencję "Ż". Początek jego kariery nie napawał wielkim optymizmem, gdyż w pierwszym sezonie wypadek zahamował zapędy młodego chłopaka. Darek dostał motocykl po Bernardzie Jąderze i jak sam przyznaje, sprzęt był za dobry, co skończyło się groźnym wypadkiem i pobytem w szpitalu. Rok później, czyli w 1984 "Bally" debiutował w lidze. Unia zdobyła drużynowe mistrzostwo Polski. Dwa następne sezony leszczyńskie "Byki" kończyły na trzecim miejscu, aż w końcu zaczęła się złota seria drużyny z ulicy Strzeleckiej w Lesznie. Unia sięgnęła po mistrzostwo w 1987, 1988, 1989 r.
Dariusz Baliński jest starszym bratem Damiana, który ściga się w barwach Metaliki Kolejarz Rawicz, a wcześniej przez wiele lat reprezentował barwy Unii Leszno i krótko był zawodnikiem ROW Rybnik. Ale zaczęło się od Dariusza, który przecierał żużlowy szlak w rodzinie. To za nim na stadion podążył Damian, a następnie syn Darka - Damian. Teraz o żużlowym ściganiu marzy również Tadeusz, najmłodsza latorośl w rodzinie. Dariusz Baliński był gościem "Magazynu Żużel" i wspominał stare, dobre czasy. Rozmowę z nim możecie obejrzeć na naszym kanale YouTube "Magazyn Żużel".
[ZT]30652[/ZT]
Dowiecie się m. in. jak to się stało, że Dariusz Baliński startował na silniku po Rifie Saitgariejewie, albo co sprawiło, że w dwudniowym finale IMP w Lesznie, niespodziewanie złapał zadyszkę drugiego dnia rywalizacji. Nasz gość przypomniał nam, dlaczego nie stanął na podium MIMP w Toruniu, gdy po czterech seriach startów zgromadził 11 punktów i w ostatnim starcie miał teoretycznie słabszych rywali. Unista musiał obejść się smakiem, wrócił do domu bez medalu. Wtedy w Toruniu długo nie mógł pogodzić się z przegraną, uznajac ostatecznie wyższość Dołomisiewicza, Śwista i Drabika.
Zapraszamy na spotkanie z Dariuszem Balińskim i jego żużlowymi wspomnieniami:
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz