Międzynarodowa Federacja Motocyklowa (FIM) pna 100-lecie speedwaya przygotowała obszerne teksty przybliżające sylwetki dwunastu wybitnych zawodników, którzy w historii naszej ukochanej dyscypliny sportowej odegrali znaczącą rolę. Cykl nazwano „12 Gwiazd Stulecia” i ukazał on się na www.FIMSpeedway.com. Redakcja Magazynu Żużel uzyskała zgodę na przedruk tych materiałów na łamach naszego portalu. Rozpoczynamy od Ivana Maugera. To fragmenty autobiograficznej Ivaan Maugera książki „The Will to Win”. By zadość uczynić wymogom prawnym związanym z udzieloną nam zgodą na przedruk informujemy, że właścicielem praw autorskich jest Sarah (Raye) Mauger, żona Ivana Maugera.
Nikomu nie udało się osiągnąć trzech wyników z rzędu. Niektórzy uważali, że nie da się tego zrobić. I z pewnością większość obserwatorów uważała, że zachodni kolarz ma niewielkie szanse na zwycięstwo w Europie Wschodniej.
W tych okolicznościach zwycięstwo we Wrocławiu w 1970 roku uważałem za absolutnie najlepsze, w jakim kiedykolwiek się ścigałem i nadal tak uważam. W latach 60. XX wieku wschodzącą potęgą byli Polacy i Rosjanie, którzy zaczęli produkować zawodników, którzy byli w stanie pokonać każdego i wszędzie. Wydawało się, że są w stanie lepiej przystosować się do wyścigów w Wielkiej Brytanii i Szwecji, niż nasi chłopcy radzili sobie z warunkami za żelazną kurtyną.
Wycieczki tam były często bardzo onieśmielające, a otoczenie i atmosfera wręcz odstraszająca. Wiele torów w Europie Wschodniej miało nieco niekorzystne pochylenie i było bardzo pofalowanych.
Byłem we Wrocławiu w 1966 roku na meczu testowym Polska-Wielka Brytania, po którym odbył się finał Drużynowego Pucharu Świata – bez większej radości. Ale w 1968 roku na finale europejskim zdobyłem 10 punktów, zająłem czwarte miejsce i pobiłem rekord toru. Z psychologicznego punktu widzenia było to dla mnie spotkanie przełomowe.
Największą próbą była próba zwycięstwa we Wrocławiu w 1970 roku. Wszyscy wiedzieli, że Polacy będą bardzo podekscytowani. Byliśmy tam cztery dni i było bardzo gorąco. Nic więc dziwnego, że moja pozycja znajdowała się w najgorętszej części boksów.
Podczas Światowego Finału sędziowie narzekali, że wyprowadziłem się z przydzielonego mi miejsca w boksie, ale było wiele powodów, dla których często się nie dostosowywałem. Na niektórych stadionach widzowie po niektórych stronach stanowili utrapienie, ale w większości zagraniczni organizatorzy myśleli tylko o własnych zawodnikach.
[ZT]32751[/ZT]
Odwiedzającym przydzielono gorące i słoneczne miejsca na popołudniowe spotkania lub ciasne i słabo oświetlone miejsca na imprezy nocne. Moja załoga wyścigowa zawsze wiedziała, gdzie chcemy się znaleźć, więc zajmowała pozycje, które nam najbardziej odpowiadały, regularnie zapraszając do składania protestów kolarzy, menadżerów zespołów, sędziów lub dyrektora toru. Niemal zawsze zostawaliśmy tam, gdzie chcieliśmy.
Doszło do ostrej awantury z gangiem polskich urzędników we Wrocławiu, ale przenieśliśmy się na tył dołów, w cieniu ogromnego betonowego filaru. Byliśmy dość daleko od bram prowadzących na tor, ale było spokojnie i spokojnie.
Dyrektor toru i marszałek pit-stopu ciągle zabierali zachodnich zawodników na tor i siadali na rowerach w upale. Tymczasem polscy jeźdźcy byli owijani wilgotnymi ręcznikami i kazali innym czekać. Szybko zdałem sobie sprawę, że miał miejsce podstęp i kazałem moim ludziom stacjonować w różnych miejscach, przekazując sobie nawzajem informacje, aż dotarli do (mojego mechanika) Gordona Stobbsa i mnie. Moje sygnały mówiły mi, żebym nie zawracał sobie głowy przygotowaniami, dopóki polscy kolarze nie znajdą się na torze i nie będą siedzieć w upale.
To był dzień, w którym wszystko musiało być idealne – przygotowanie, rowery, przygotowanie psychiczne i fizyczne. Jeden błąd mógł wszystko zrujnować. Ale nie zrobiłem żadnego. Pięć wyścigów, za każdym razem cztery okrążenia zeszytowe. Polski kontyngent nie miał odpowiedzi. Mistrz świata. Ponownie. A oni powiedzieli, że tak się nie da zrobić.
To był i pozostaje mój najważniejszy moment w żużlu. Uderzenia, klepanie po plecach, cały ten zwykły wybuch emocji i świętowanie były fantastyczne.
Polska telewizja zabrała mnie na rozmowę. Spełniwszy swój obowiązek, mogłem przywitać się z Raye, która zeszła z trybun, jej biały płaszcz był pokryty szarym pyłem z toru i przez kilka sekund w milczeniu zastanawialiśmy się nad ogromem tego wszystkiego.
Nie ma nic lepszego niż osiągnięcie czegoś, gdy prawie wszyscy uznali, że nie da się tego zrobić. Po zdobyciu czwartego tytułu mistrza świata na żużlu na miesiąc przed moimi 33. urodzinami, nigdy nie wątpiłem, że jestem w stanie dołożyć do tej sumy.
Nie chodziło o próbę prześcignięcia Briggo, który podpisał kontrakt z czterema, czy złapanie Ove Fundina, który wówczas był na szczycie tabeli wszechczasów z pięcioma. Chodziło o dalsze ściganie się, ponieważ w głębi serca wiedziałem, że nadal mam chęci i możliwości.
Tak było przez pięć lat, począwszy od Wembley w 1972 r., aż do chwili, gdy ukończyłem ostatni zakręt mojego ostatniego wyścigu w Światowym Finale w Göteborgu w 1977 r.… z pięcioma cyframi w górze, aby przypomnieć wątpiącym, że jestem teraz pięcio- zwycięzca czasu i liczenie.
Zdobycie trzeciego tytułu mistrza świata w biegach długodystansowych w 1976 roku, po długiej suszy, było jedną z tych okazji, które przypomniały mi, o co chodzi w zdobywaniu mistrzostw świata i jakie to uczucie.
Pojechałem do Göteborga w 1977 roku, przygotowany, zorganizowany i gotowy jak na każdy Światowy Finał. Nikt nie mógłby zarzucić mojej dbałości o szczegóły. Mój tuner Guy Allott pracował przez całą dobę, aby mieć pewność, że silniki Jawy mruczą idealnie.
Do przerwy Peter Collins, Ole Olsen, Michael Lee i ja straciliśmy po jednym punkcie, a deszcz, który wydawał się być tradycyjnym elementem niemal każdego finału w Göteborgu, groził, że stanie się prawdziwym czynnikiem.
W serii 13 doszło do szczęśliwego wypadku, który trzeba było wznowić po kraksie Egona Müllera. Tym razem pokonałem Petera i miałem 11 punktów na koncie, podczas gdy inni rywale wciąż musieli wyjść na boisko i dać z siebie wszystko.
Michael się zawahał, Ole nie, a remis sprawił, że nasza trójka znalazła się w eliminacjach 18. i mieli o co grać. Na tym etapie wyniki były następujące: Mauger 11, Olsen 11, Lee 10, a Collins – który odpadł w ostatniej serii – również 10.
[ZT]32789[/ZT]
Oznaczało to, że Ole lub ja mogliśmy zakończyć tytuł zwycięstwem, a Michael miał rację. W międzyczasie PC mógł tylko siedzieć i czekać na wynik tego wyścigu, czy nadal poluje.
W tym momencie deszcz już naprawdę padał, nawierzchnię toru przypominało lodowisko i, co typowe dla zniekształconego sposobu myślenia, jaki może mieć miejsce podczas dużych wydarzeń sportowych, gdyby nie było to tak ważne, oczywistą i jedyną decyzją było zwołanie zatrzymaj się i odeślij wszystkich do domu. Ale to nigdy nie miało się wydarzyć. Jasne, to była loteria, ale pomyślałem, że mam lepsze pojęcie niż większość zwycięskich liczb. Jeśli kiedykolwiek miałbym podsumować całe moje doświadczenie i odwołać się do wniosków wyciągniętych przez 20 lat, to właśnie to.
Po kraksie Australijczyka Johnny’ego Boulgera z Ole na pierwszej fazie wyścigu, w powtórce wystartowałem jak marzenie i cztery okrążenia były niemal formalnością. Kiedy już odejdę, nawet Olsen i Lee nie zrobią na mnie żadnego wrażenia. Wychodząc z ostatniego zakrętu, pozdrowiłem publiczność i poczułem, jak ogarniają mnie emocje.
Jakbym nie był wystarczająco mokry, kolejnym zmoczeniem zostałem przez Ove Fundina, którego rekord pięciu zwycięstw wyrównałem. Wylał mi na głowę butelkę szampana, a Kym, która siedziała ze mną po raz pierwszy w boksie podczas Światowego Finału i nie była jeszcze na tyle stara, by pić, wypiła połowę.
Ove hojnie składał gratulacje. Tylko on wiedział dokładnie, ile ciężkiej pracy wymagało to pracy. Piąty tytuł również zdobył po kilku bezproduktywnych latach, podczas których każdy człowiek i jego pies spisali go na straty jako wyczerpaną siłę.
Nawet gdy rozkoszowałem się zwycięstwem w Szwecji, wiedziałem, że wciąż znajdą się krytycy, którzy odrzucą to jako błysk na patelni, ostatnią radość dla starzejącego się wojownika, co oznaczało, że pięciu nadal nie wystarczy. Z mojej perspektywy zdobycie kolejnych mistrzostw świata w Ullevi było potwierdzeniem, że moja wiara w siebie w trudnych chwilach była całkowicie uzasadniona; i podobała mi się ta chwila na tyle, że spodobał mi się pomysł zrobienia tego jeszcze raz.
Rzeczywiście, kiedy tytuł nr 6 zmaterializował się w Polsce w 1979 roku, ponownie cieszyłem się wyjątkowo osobistym i już znajomym uczuciem rozkoszy, ulgi i spełnienia, które rutynowo towarzyszy tak znaczącym osiągnięciom.
[ZT]32812[/ZT]
Wygrałem kilka wyścigów w Światowym Finale w 1978 roku, ale osiem punktów to mój najniższy wynik ze wszystkich występów w Światowym Finale. To niesamowite, jaką różnicę robi porażka. Hordy kibiców chciały potem mieć kawałek mnie. Musiałem zakwalifikować się do głosowania ze współczuciem, ponieważ kolejki łowców autografów i sympatyków zdawały się nie mieć końca. Minęły wieki, zanim mogłem udać się na oficjalny bankiet.
Mój apetyt nie był najlepszy. Ale mój głód kolejnej zwycięskiej nocy był nadal nienaruszony. Pokonani mistrzowie niezmiennie mówią: „Wrócę” po porażce i nie inaczej było ze mną. Rzecz w tym, że to miałem na myśli. Byłem absolutnie zdeterminowany, aby włożyć jeszcze jeden, doładowany wysiłek w kampanię z 1979 roku.
Poczułem się zrelaksowany, jeśli chodzi o moje szanse. To był jasny, pogodny i radosny jesienny dzień w polskim słońcu. Wszędzie wokół były przyjazne i wspierające twarze – w tym Briggo, z którym łączyła tak wiele wspólna historia.
Można by pomyśleć, że po kilkukrotnym byciu tam i zrobieniu tego, uczucie przyjemności i emocji będzie stosunkowo skromne. Byłbyś w błędzie. Nie mogłam być bardziej podekscytowana i zachwycona. Raye, Julie i Debbie z wysokich trybun zeszły na dół, aby dołączyć do tłumu życzliwych osób.
Te chwile zawsze przemijają w rozmyciu. Tyle rąk do uściśnięcia, tyle gratulacji do otrzymania. Przez to wszystko miałem jasność, że wyprzedziłem Ove Fundina i zostałem pierwszym zawodnikiem, który został sześciokrotnym mistrzem świata na żużlu.
Christoph Betzl, niemiecki specjalista od długiego toru, przyjaciel i rywal, który dotarł do swojego samotnego Światowego Finału, miał na sobie kurtkę wyścigową nr 6. Na szczęście był zachwycony, że mi go pożyczył i dzięki temu udało mi się utrzymać znaczącą „szóstkę” na podium.
To pozostaje jeden z najbardziej znanych obrazów w mojej karierze i nigdy nie przestanę go oglądać. Dwa tytuły w ciągu trzech lat powinny wystarczyć, aby udowodnić, że nie jestem wyczerpany, co dodatkowo zwiększyło satysfakcję.
Nic nie zastąpi ciężkiej pracy i poświęcenia. Powiedz młodym zawodnikom, że jeśli naprawdę chcą odnieść sukces, muszą kochać to, co robią, jeść i spać na żużlu, ciężko trenować, być oddanym i gromadzić w swoim zespole dobrych, lojalnych ludzi.
Niezależnie od tego, czy jest to początek kariery, czy później, wystarczy aplikacja. Wykresuj wszystko, analizuj wszystko i traktuj swój ulubiony silnik jak dziecko, zapisuj wyniki. warunki pogodowe, poszczególne wyścigi, najlepsze bramki, ciśnienie w oponach i przełożenia.
Jeśli wszystkie składniki są dostępne, wygrana powinna stać się zabawą. Nie chciałem myśleć o porażce, mimo że wiele osób tak mnie określało, gdy miałem 17 i 18 lat. Morał z mojej historii jest taki, że ci, którzy osiągają sukcesy, robią to, ponieważ używają mózgu i ręki masującej, chociaż Nie jestem pewien, czy zbyt wielu współczesnych młodych ludzi wystarczająco myśli o stronie psychologicznej lub szczegółowym przygotowaniu wymaganym, aby przejść całą drogę.
Zbyt często słyszę, jak bez przerwy mówią o tym, kto jest najlepszym tunerem. Rowery nadal są jednocylindrowymi maszynami wyścigowymi o pojemności 500 cm3, tak samo jak od ponad 80 lat. A najważniejsze jest to, kto na nich jest. Moim największym szczęściem było wsparcie Raye’a na każdym etapie podróży. Nadal we mnie wierzyła, nawet w tych dziwnych sytuacjach, kiedy było mi użalać się nad sobą i zastanawiałam się, czy nie mógłbym spędzić czasu w inny sposób.
Na szczęście zawsze udawało mi się odpowiedzieć na własne pytanie. Nie da się wycenić najbardziej podstawowej ludzkiej emocji – chęci zwycięstwa.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz