Wiktor Lampart: "Nie ma czasu na relacje"

Rozmowa z Wiktorem Lampartem – zawodnikiem Apatora Toruń. Rozmawia Tomasz Zalewa

Mecz w Lublinie to tak jak powrót do domu?

Prawie tak.

[ZT]33907[/ZT]

[reklama.kliknij]

Dużo się zmieniło?

Ponad rok przerwy. Tor był trochę rozwalający się, ale generalnie same miłe wspomnienia. Tutaj za każdym razem jest inna nawierzchnia. Raz są dziury, raz ich nie ma. Raz jest chropowato, raz jest całkowicie ślisko. Także jak przyjeżdżasz do Lublina to ciężko przewidzieć czego się spodziewać.

Gdyby nie Emil Sajfutdinow, Apator mógł zaliczyć pogrom.

Taka prawda. Przegraliśmy szesnastoma i szkoda, że nie udało się zdobyć więcej punktów. Pewnie zupełnie inaczej by to wyglądało, gdybym ja dorzucił jakieś punkty od siebie. Ale niestety wyszło tak jak wyszło i trzeba walczyć dalej, żeby było lepiej.

Tor znasz niemal jak zawodnicy Motoru.

Na pewno go nie odczytałem i na pewno moja jazda powinna wyglądać inaczej. Myślę, że gdybym dobrał inne przełożenia, albo po prostu postawił na inny silnik na ten mecz to wyglądałoby to lepiej. Ale jednak to się tak łatwo mówi. Ciężko się przygotować i przewidzieć wszystko, kiedy jeździ się w innej drużynie i przyjeżdża tutaj na tor tylko na mecz. Trudno dopasować silnik, żeby skutecznie rywalizować z gospodarzami, którzy trenują tu przez cały czas i są wjeżdżeni w ten tor. Jeśli nie trenujesz tutaj wcześniej, to masz większe wyzwanie.

[reklama.kliknij]

Jak się układa współpraca z Grzegorzem Rempałą?

Dobrze. Ja jestem zadowolony i mogę powiedzieć, że się dogadujemy. Jestem zadowolony.

W Lublinie przybiłeś piątkę ze swoim poprzednim opiekunem Rafałem Trojanowskim?

Nie było okazji.

A jak te wasze relacje?

Nie ma czasu na relacje. Rafał robi swoje w Lublinie, ja jestem w Toruniu. Nie ma za bardzo kontaktu i każdy jest pochłonięty na swoich sprawach. Podobało Ci się? Pomóż nam rozwijać portal. KUP KOSZULKĘ albo KUP KUBEK  albo POSTAW NAM MAŁĄ KAWĘ ☕