Wadim Tarasienko zamierza się zrehabilitować po meczu w Częstochowie

Po tym jak, okazało się, że, z powodu kontuzji, przedwcześnie sezon zakończył Jason Doyle, w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz natychmiast rozpoczęto szukanie zastępstwa za Australijczyka. W miejsce indywidualnego mistrza świata sprzed siedmiu lat z #OrzechowaOsada PSŻ Poznań wypożyczono Michaela Jepsena Jensena.

[ZT]34409[/ZT]

[reklama.kliknij]

Teraz w mieście Pomorza i Kujaw liczą na jak najlepszą postawę Duńczyka. Jednakże na pewno tam trzymają kciuki nie tylko za Skandynawa, ale także innego zawodnika, który zresztą reprezentuje „Gołębie” od samego początku tegorocznych ligowych zmagań.

Mowa o Wadimie Tarasience. Rosjanin z polskim paszportem był czołową postacią choćby w szczęśliwie zakończonym dla grudziądzan spotkaniu z KS Apatorem Toruń w dniu 26 maja. Wówczas podopieczni Roberta Kościechy – po fantastycznej pogoni – pokonali „Anioły” na własnym terenie 47:42. 30-letni jeździec rodem z Sukhodolu zgromadził wówczas 13 punktów z trzema bonusami w sześciu swoich startach.

W „gołębim” obozie ogromnie wierzono, że Tarasienko pójdzie za ciosem i będzie równie skuteczny w następnych bataliach PGE Ekstraligi. Jednakże potyczki w Częstochowie, gdzie 31 maja GKM rywalizował z tamtejszym Krono-Plast Włókniarzem, nie wspominał za dobrze. Nie dość, że jego zespół uległ gospodarzom 39:51, to sam zawodnik nie błyszczał. Przy swoim nazwisku zapisał jedynie 5 „oczek”.

[reklama.kliknij]

Wadim po meczu na stadionie przy ul. Olsztyńskiej nie krył niezadowolenia z powodu swojego występu.

– Prowadziliśmy w tym meczu po sześciu biegach 19:17. Przyznam szczerze, że z mojej perspektywy nie wyglądało to dobrze. Nie mogłem spasować tak motoru, żeby wygrywać wyścigi. Przez całe spotkanie się męczyłem, nie wiedziałem w którą stronę „iść”, jeśli chodzi o ustawienia w moich motocyklach. Może było też tak, że akurat w danych momentach na torze znajdowałem się nie w tym miejscu, co powinienem. Trzeba dokładnie to wszystko przeanalizować, w tym ustawienia, jakie miałem w poszczególnych wyścigach. W niektórych biegach chciałem wycisnąć jak najwięcej ze swojego sprzętu, ale po prostu się nie udało, a rywale byli szybsi – mówił po ostatnim meczu Wadim Tarasienko.

Przed szansą poprawy żużlowiec ze Sbornej stanie już w piątek (7 czerwca), kiedy ZOOleszcz GKM uda się na teren aktualnego drużynowego mistrza Polski, Orlen Oil Motoru Lublin. Rajder z pewnością uczyni wszystko, aby zmazać plamę po spotkaniu w mieście pod Jasną Górą i udowodnić, że w dalszym ciągu jest jednym z ważniejszych członków ekipy z kujawsko-pomorskiego. A z racji absencji Doyle’a punkty Tarasienki mogą okazać się niezwykle kluczowe nie tylko w kontekście końcowych rezultatów w kolejnych pojedynkach z udziałem „Gołębi”, ale również walki o utrzymanie w elicie, a może i nawet o fazę play-off.

[reklama.kliknij]

Oczywiście grudziądzanom trudno będzie wywieźć jakiekolwiek ligowe „oczka” z Lubelszczyzny. Tym bardziej, że „Koziołki” są niezwykle mocne w obecnym sezonie – póki co nie odnotowały ani jednej porażki. Jednak jak zapowiada nasz rozmówca, on wraz z kolegami z drużyny nie zamierzają sprzedawać tanio skóry.

– Każdy mecz w Ekstralidze jest bardzo ciężki, czy to w domu lub na wyjeździe. Na pewno lublinianie u siebie bardzo dobrze się czują. My musimy po prostu się im postawić. Z pewnością byłoby nam łatwiej, jakbyśmy od razu trafili wszyscy z ustawieniami i tego się trzymali. Zwłaszcza, że zawodnicy Motoru w Lublinie są naprawdę dobrze spasowani z własną nawierzchnią. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy musieli po prostu ich gonić w tym meczu i zobaczymy co z tego wyjdzie. Ze swojej strony, na pewno nie będę się martwił na zapas, bo to nic nie da – zakończył Wadim. Podobało Ci się? Pamiętaj, że tworzenie treści kosztuje. Pomóż nam rozwijać portal. Kliknij w reklamy albo w dobrej cenie KUP KOSZULKĘ albo KUP KUBEK  albo POSTAW NAM MAŁĄ KAWĘ ☕