Na pewno nie tak wyobrażali sobie pierwszy mecz półfinałowy fani ebut.pl Stali Gorzów. W powszechnej opinii ten zespół stać było na wielki finał. Po pojedynku z Betard Spartą Wrocław, to jednak trochę odległa perspektywa.
[ZT]35496[/ZT]
Runda zasadnicza przez dłuższy czas pokazywała, że Stalowcy są na dobrym kursie, by w obecnym sezonie dojść bardzo wysoko i powalczyć nawet w finale. Zespół jechał na miarę oczekiwań. Szybko zaczęto więc przedłużać umowy z zawodnikami na kolejny sezon. Nie ma w tym oczywiście nic złego, wszak wiemy, jaki wąski jest rynek klasowych zawodników.
[reklama.najlepsze ceny]
W Gorzowie musieli się obawiać, że jeśli tego szybko nie zrobią, to za chwilę co lepsze ,,kąski” przejdą na stronę któregoś z rywali. Taka tendencja zresztą z wczesnym porozumiewaniem się z obecnymi zawodnikami stała się od jakiegoś czasu normą w PGE Ekstralidze. Nie sądzimy też by to w Gorzowie wpłynęło na słabszą postawę Stalowców w pierwszym z półfinałów i że zawodnicy, mając ,,ciepłą posadę” na kolejny sezon, podeszli do półfinału bez motywacji.
Być może akurat teraz drużyna wpadła w lekki dołek, a wygrany ćwierćfinałowy dwumecz z osłabionym KS Apatorem Toruń nieco zamazał siłę zespołu z grodu nad Wartą. Półfinał na Jancarzu rozpoczął się przecież dla gospodarzy doskonale, bo po czterech wyścigach mieli już 10 punktów przewagi. Wtedy Sparta pokazała, że przełączyła się na tryb play-off i wygrała już drugi wyjazdowy mecz w najważniejszej części sezonu, czego nie zrobiła ani razu w rundzie zasadniczej. Zastanawiające jest to, co stało się właśnie ze Stalą po czwartym biegu.
Czy był to efekt lepszej postawy rywala, czy może złe odczytanie warunków torowych przez Stal po pierwszej serii? Faktem jest, że goście jechali lepiej i pomimo że Stal na chwilę wróciła na prowadzenie, to koniec końców musiała uznać wyższość rywala. Czy mówimy tu jednak o jakiejś niespodziance? Absolutnie nie. Wrocławianie pokazali po prostu swój prawdziwy potencjał, którego drużyna nie potrafiła mocniej zaznaczyć w rundzie zasadniczej. Zresztą ekipa z Dolnego Śląska pokazała, że można nie wygrać żadnego wyjazdowego spotkania w lidze, a i tak można zająć drugie miejsce przed najważniejszą częścią sezonu.
[reklama.najlepsze ceny]
Wracając do Stali, to oczywiście nie jest powiedziane, że ci w rewanżu nie zaskoczą Wrocławian. Stadion Olimpijski i ściganie się po nim lubi większość zawodników. Pomimo że teraz faworytem jest ekipa z Wrocławia, to nie możemy powiedzieć tego, że jest już w finale. W Gorzowie na pewno się zmobilizują, bo wiedzą, że to jeszcze nic straconego. Betard Sparta musi się mieć wciąż na baczności, tym bardziej, że wkraczamy już w okres jesienny i pogoda może „zrobić” tor, który potrafi zaskoczyć także tych, którzy występują w roli gospodarza.
Nikogo z tej dwójki nie będziemy już przypisywać do finału, bo to dopiero połowa drogi do tego celu tak dla jednych, jak i drugich. Na tym półmetku Sparta ma (+2) i teoretycznie atut własnego toru. Wiemy jednak doskonale, że tam gdzie żużel, tam często kończy się logika. Tymczasem możemy zacierać ręce na rewanż, przed którym tak naprawdę jest ,,prawie” remis ze wskazaniem na Wrocławian.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz