ebut.pl Stal Gorzów jest na pewno rozczarowana brakiem awansu do finałowych starć PGE Ekstraligi. W klubie nad Wartą doszło do nerwowych ruchów. Od razu, przed najważniejszymi meczami w sezonie, bo przecież meczami o medal, podziękowano ze skutkiem natychmiastowym za wieloletnią pracę Stanisławowi Chomskiemu. Emocje chyba wyprzedziły zdrowy rozsądek. Stali zabrakło stalowych nerwów i, tak to trzeba nazwać, klasy.
[ZT]35755[/ZT]
Nawet jeśli wziąć pod uwagę olbrzymie emocje po przegranym półfinale ze Spartą, to i tak zwolnienie Chomskiego jest bez dwóch zdań ogromnym zaskoczeniem. Przecież jeszcze na początku sezonu zarząd robił wszystko, by zatrzymać swojego trenera na dłużej. Wcześniej bowiem dawał on do zrozumienia, że obecne rozgrywki będą jego ostatnimi na trenerskim stołku. Kierownictwo Stali nakłoniło jednak popularnego ,,Staszka” do przedłużenia umowy także na sezon 2025, a kibice nie posiadali się z radości. Bo Chomski, to swojak, a do tego wykonywał dobrą robotę.
Stalowcy bez problemów awansowali do play-off, choć na finiszu rundy zasadniczej stracili drugie miejsce na rzecz Betard Sparty Wrocław. Teraz właśnie Wrocławianie wyeliminowali ich z walki o złoto. Awans Stal przegrała już w pierwszym meczu, gdzie uległa różnicą dwóch punktów. Pomimo ambitnej postawy w rewanżu i pierwszej fazy meczu, która dawała wciąż nadzieje, to celu, jakim był finał dla Stali nie udało się osiągnąć. Po meczu na Stadionie Olimpijskim doszło do zgrzytu pomiędzy fanami Stali, a szkoleniowcem. Chomski nasłuchał się niecenzuralnych słów, zapewne też od tych, którzy jeszcze kilka miesięcy wcześniej nosili go na rękach, po decyzji, że będzie pracował z zespołem jeszcze w kolejnych rozgrywkach.
[reklama. sprawdź]
Żeby nie było dostało się też Szymonowi Woźniakowi, który we Wrocławiu był cieniem samego siebie. Kibice zarzucili trenerowi, że zawodnik ma u niego fory, pomimo słabej dyspozycji.
,,Wyznawcy” Stali domagali się wzmocnień i przewietrzenia drużyny, wskazując wręcz na jedno nazwisko. Zarząd zdaje się, że uległ presji gorzowskiej publice, bo nazajutrz po wrocławskich wydarzeniach klub podał szokujący komunikat o rozstaniu się z trenerem, któremu podziękowano za współpracę. Ta zaowocowała w przeszłości medalami, w tym złotem wywalczonym w 2016 roku.
-Poczułem się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Byłem zaskoczony w jakiś sposób formą rozwiązania umowy. Zostałem wezwany na posiedzenie zarządu, tak to odebrałem, bo byli obecni wszyscy członkowie. Poinformowano mnie, że z dniem dzisiejszym kończymy współpracę i tyle – powiedział Chomski. - Podziękowałem, poprosiłem o dokument na piśmie i nie mieliśmy już więcej o czym rozmawiać – dodał.
Trener nie usłyszał też o przyczynach takiej, a nie innej decyzji. Być może wewnątrz klubu ścierały się dwie opcje jeśli chodzi o skład. Jedna, że trzeba to wszystko zostawić jak jest, a inna mówiąca o wzmocnieniach, czego ostatnio zaczęli domagać się kibice. Jeszcze przed ostatnim treningiem przed rewanżem we Wrocławiu nic nie wskazywało na natychmiastowe zwolnienie szkoleniowca.
Czyżby wszyscy robili dobrą minę do złej gry i czekali na to aż Stal pożegna się z finałem we Wrocławiu? Wiele wskazuje na to, że tak właśnie było, że czekano na ,,moment”. Trener ma pretensje do klubu, że ten był wobec niego nieszczery. Sam trener nie miałby pretensji o to zwolnienie, bo każdy ma do niego prawo, ale jest zdegustowany tym jak go potraktowano i w jakiej formie to zrobiono. Jeszcze we wtorek było dobrze, ale już w środę po meczu zwrot o 360 stopni. Przecież sama porażka w rewanżu nie była jakąś niespodzianką. W klubie zdawano sobie zapewne sprawę, że już po pierwszym meczu zespół postawił się w trudnej sytuacji i szanse na ewentualny finał zmalały do minimum. Chomski uważa, że z perspektywy tego co się wydarzyło popełnił błąd, że dał się namówić na współpracę na sezon 2025, bo tak odszedłby na swoich warunkach. Skończyło się jednak inaczej, co pozostawia duży niesmak.
Chomski przyznał, że to koniec jego trenerskiej kariery, choć już, w ekspresowym tempie dostał telefon z innego klubu z zapytaniem, czy byłby chętny poprowadzić inną drużynę. Były już szkoleniowiec zamierza teraz poświęcić czas rodzinie. Dziękuje wszystkim, którzy go wspierali, ale i krytykowali. Jak przyznał za wszystko co zrobił odpowiadał i bierze to na klatę.
-Wszystko skończyło się 26 września tego roku. Koniec, kropka – podsumował te wydarzenia Stanisław Chomski. Dzisiejszy mecz z Apatorem obejrzy w telewizji. A może nawet nie?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz